#Ola
Obudziłąm się. To dziś. Dzisiaj rodzice mają swoją 25 rocznice. Podziwiam ich za to. Jak oni ze sobą tyle wytrzymali? Tak , to prawdziwa miłość. Mama opowiadała mi to milion razy. Zawsze z takim samym błyskiem w oku. Zgodnie twierdzą ,że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Ja tak do końca nie wierzę w taką miłość, no bo jak można zakochać się w kimś kogo się nie zna?? Kiedy tak o tym myślałam , nagle do pokoju wpadła Dawid. Rzucił się na mnie i zaczą mnie łaskotać. dobrze wiedział że tego nielubię ale zawsze mu to wybaczałam , bo mi się śmiać chciało. Po chwili wygłupów z moim kochanym brciszkiem, zgodnie stwierdziliśmy , że przygotujemy śniadanie dla wszystkich. Rodzice mają samolot o 12:40 ale odprawa i dojazd trochę zajmi więc zdomu muszą wyjechać o 10:00. Jest 7:43. Zdążymy. Młody poszedł do sklepu po świeże pieczywo a ja postanowiłam przygotować stół i jajecznice. Tak , nasza rodzina uwielbia jajka w każdej postaci. Ukryłam również w kuchni portret. Pomyślałam że wręczymy im go po śniadaniu. Dawid kończył układać pieczywo w koszyczku , kiedy do kuchni weszli : Mama , Tata i Kornecia.
-Ojej! A co to?? Wy to razem przygotowaliście? -dziwiła się Mama.
-No , na to wygląda. Podoba się? - zapytałam.
-Pewnie! A jak pachnie!!- zawołała.
-A czyj to był pomysł? - zaciekawił się Tatko.
-Dawida! - uśmiechnęłam się do niego.
-Ooo! Twoja żona to będzie miała z Tobą dobrze. - szturchnęł Go Mama.
Atmosfera przy śniadaniu była naprawde przyjemna. Wszyscy się śmiali. Czas mijał bardzo szybko. Byłą już 9:20. Kopnęłam pod stołem Dawida porozumiewawczo. Wstałam od stołu, wyciągłam z szafki wielką ramę. Dawid zaraz był już przy mnie z Kornelką na rękach. Rodzice chyba się zorientowali o co chodzi bo również odeszli od stołu.
- Mamo, Tato! - zaczęłam przemowę. Chcielibyśmy Wam życzyć wszystkiego co najlepsze. Zdrowia, szczęścia, jeszcze więcej miłości, grzecznych dzieci, sspełnienia najskrytszych marzeń oraz żeby wasza miłość twała do grobowej deski.
-Dziękujemy Wam! Nie trzeba było.- powiedziała Mama i przyjeła ładnie zapakowany prezent.
-Kochani jesteście, chodźcie tu. - powiedział Tata po czym nas wyściskali oboje najmocniej jak potrafili.
- No , otwórz bo chce wiedzieć czy sie spodoba! - zachęciłam Mamę. Ta niezwlekając zaczęła rozpakowywać.
- Jejku! To jest... To jest takie piękne! - po chwili powiedziała Mama , ze wzruszeniem.
-Mamy naprawde cudowne dzieci! - zwrócił się do niej jej ukochany. W ich oczach można było zobaczyć jak bardzo byli wzruszeni. Z trudem powstrzymywali łzy. Podziękowali jeszcze raz i pożegnaliśmy się ,bo taxi już stało pod domem. Spakowali walizki do bagażnika i odjechali.
-To co młody wolna chata!
-Nie do końca!- powiedział wskazując na Kornelie.
-No przecież żartuję!- uśmiechnęłam się do niego. - Chodź mała do mojego pokoju zaraz wpadnie Megi to się trochę pobawimy.- powiedzialam zabierając małą.
Resztę dnia spędziłyśmy na zabawie z Nelką. Musiałyśmy jakoś zająć jej czas żeby nie myślała o tym gdzie jest Mama i Tata. wieczorem była tak zmęczona ,że zasnęła bez czytania bajek.
Podobnie mineły kolejne 3 dni. Wieczorem , kiedy Kornelia spała postanowiliśmy porozmawiać z rodzicami na Skype. Woleliśmy żeby mała nie była przy tym bo mogłaby się rozpłakać.
-Część dzieciaczki! Jak tam??- zapytał uradowany tata.
- witajcie! A dobrze to wy opowiadajacie jak wam się tam podoba!
-Pięknie jest. Zresztą może sama się o tym przekonasz.- powiedziała do mnie z uśmiechem Mama
- Hahah... w snach... - zaśmiałam się.
-Rozmawialiśmy dzisiaj z właścicielem , tej sieci hotelii i zapytaliśmy czy nie szukają kogoś do pracy jako np. recepcjonistki. Odpowiedział ze mają nowy hotel otwierać i że szukają całego personelu. No to powiedziałam mu o tobie i o Magdzie. Zaproponował żebyście przyjechały do tego hotelu co my w nim jesteśmy na tydzień i sprawdzą wasze umiejętności. Oczywiście na ich koszt wszystko.
- Mamo , chyba za dużo czasu na słońcu spędzasz. Tato kup jej tam jakiś kapelusz czy czapeczkę. -żartowałam.
-Ale ja ci serio mówie!- powiedziała Mama a tata jej przytakną.
-Aaaaa!!!- zaczełam krzyczeć ze szczęścia i przytuliłam młodego! -Zaraz wracam zadzwonie tylko o Megi! A kiedy mamy jechać? - zapytałam cała szczęśliwa.
- My wracamy w niedzielę a wy we wtorek już lecicie!- uśmiechną się tata.
Zadzwoniam do Magdy , cieszyłyśmy się niesamowicie! To była nasza szansa na wyrwanie się do wielkiego świata. Obiecałyśmy sobie że zrobimy wszystko by ją jak najepiej wykorzystać.Pięć dni które pozostały do naszego wyjazdu spędziłyśmy na przygotowaniu się do pracy. Fryzjer , zakupy i takie tam... Poczytałyśmy trochę , i okazało się że to dość znany hotel wiele sław tam przybywało. Odbywały się dzikie imprezy. Ciekawe co nas spotka... Wylatujemy o 9:30. Wieczorem zadzwoniłam do mojej Megi.
-I jak walizka się zasunęła?- zapytałam.
-Przy pomocy rodzinki, tak. -śmiała się.
-Denerwujesz się?
-Tak a ty?
-Też!
-To śpij!
-Ok to do jutra! Pa!
-Pa! - powiedziała po czym się rozłączyła. Chwilę potem już spałam.
Rano obudziłam się wcześniej niż zwykle. Zjadłam śniadanie, umyłam się. Kiedy wyszłam z łazienki , Mama , Kornelia i Dawid już czekali. Pożegnałam się i poszliśmy z tata do samochodu. Podjechaliśmy pod dom Magdy. Wsiadła i udaliśmy się na lotnisko. Pożegnałam się z tata i poszłyśmy na odprawę.
-No to lecimy!- powiedziałm do Magdy przy starcie , łapiąc ją za rękę.
-To będzie najlepszy czas w naszym dotychczasowym życiu! -uśmiechnęła się. Później się trochę rozluźniłyśmy alot miną bardzo przyjemnie. Odebrałyśmy walizki i poszłyśmy szukać umówionego miejsca ,w którym miał na nas ktoś czekać. Nagle podszedł do nas niewysoki brunet. Zapyał czy nazywam się Ola Bąkiewicz. Przytaknęłąm. Przedstaawił sie , okazał wizytówkę i zawiózł nas do hotelu , w którym miałyśmy pracować. Byłyśmy strasznie podekscytowane. Uciełyśmy sobię rozmowę z tym mężczyzną. Bardzo miły był. Miczym się oglądnęłyśmy samochud się zatrzymał. byliśmy na miejscu, napraawdę przepięknym miejscu. Złapałyśmy nasze walizki i poszłyśmy za Gerardem. Zaprowadził nas do naszego pokoju. Był niedłuży ale dla dwóch osób wystarczający. Był bardzo ładnie , starannie urządzony. Podobał mi się. Po minie Magdy stwierdzam że też. Pan Gerard, powiedział że jak się już rozpakujemy i odpoczniemy , żebyśmy się udały do recepcji i powiedziały że wy odemnie. Po dwuch godzinach udałyśmy się do recepcji. Kobiety które tam pracowały były bardzo miłe przedstawiły się nam a jedna z nich oprowadziła nas po obiekcie. Później dostałyśmy podobne stroje jak one tylko jaśniejsze. Czyli wersja dla osób , które są na okresie próbnym.
Jeszcze tego samego dnia , wraz z naszą opiekunką , przyjmowałyśmy gości w hotelu. Późnym wieczorem, było pewnie około 22:00. Za szklanymi drzwiami zobaczyłam jakieś byłyski. Pomyślałam że to może burza. Po chwili weszli dwaj mężczyźni. Jeden, wysoki blondyn ,drugi niższy , brunet. Kurde , kojaże tych typów. Tak usilnie chcialam sobie przypomnieć kto to że nie słyszałam jak nasza opiekunka Sara, prosiła mnie o pokazanie tym dwóm ich pokój. Ja nadal zastanawiałam się KTO TO JEST! Nagle podskoczyłam , uradowana i krzyknełam - Tak! Już więm to przecież...! Nie dokończyłam , bo przypomniało mi się że idą za mną . Odwróciłam się uśmiechnęłam się lekko. Oni byli trochę w szoku , bo nie wiedzieli co mówię i o co mi chodzi. Pewnie pomyśleli że psychiczna jakaś jestem. Wtedy jeden powiedział: - She know who we are! i zaśmiał się. Drugi coś mu odpowiedział ale nie słuchałam , byłam zbyt zajęta szukaniem pokoju do którego miałam ich zaprowadzić. Taaaakkk!!! Znalazłam go! Otworzyłam drzwi , karty położyłam na stoliku , pokazałam co i jak .
- Tutaj jest łazienka, tam sypialnia , tutaj druga. Śniadanie jest od 6:00 do 10:00 . Jeśli będą Panowie czegoś potrzebować to proszę dzwonić.Czy mogę w czymś jeszcze pomóc?- mówiłam zdenerwowana , po czym się leko uśmiechnęłam.
- Jak masz na imię? - zapytał Marco Reus o ile dobrze go skojażyłam.
- Ola.- odpowiedziałam zszokowana tym że JEGO interesuje to jak ja mam na imię.
-Ola nie denerwuj się tak! My jesteśmy zwykłymi gośćmi. Nie chcemy żeby nas traktowano jakoś imaczej niż wszystkich.- powedział z lekkim uśmiechem i pewnością. Mario mu przytakną.
- Nie ja tu dopiero zaczynam pracę więć wszystkim się denerwuję.- powiedzialam niepewnie.
-Aaaa no to powodzenia życzymy w nowej pracy! - powiedział Mario. -Wiem jak to jest też zaczynam pracę w nowym klubie i nie będzie łatwo.
- Będę trzymać kciuki żeby kszystko poszło po twojej myśli! -powiedziałam nieco pewniej.
-Możemy mieć do Ciebie prośbe?- zapytał blondyn, patrząc na mnie błagalnie.
-Powiedz najpierw o co chodzi.
- Nie chcemy żeby zbyt dłużo osób wiedziało że tu jesteśmy , czy hotel i personel mógłby dochować tajemnicy?
-My nawet nie możemy udzielać takich informacji! Obiecuję że przekaże reszcie ekipy.- uspakajałam ich.
- Nawet nie wiesz jak się cieszymy! - odpowiedzieli w tym samym czasie.
-To ja już może pójde, dobrej nocy życzę!- powiedziałm udając się do wyjścia.
- Dziękujęmy! Śpij słodko! - puścił mi oczko Mario. Ja się tylko wyszczeżyłam jak głupia i zamknęłam drzwi. Ale się zbłaźniłąm !! MASAKRA! Oj głupia ja.....
Jest i trzeci!! :D Przeczytałeś??Skomentuj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz