#Ola
Oj głupia ja... Jak zwykle musiałam strzelić buraka, zawstydzić się i wyjść na idiotkę... Ale to nic... Wróciłam na recepcje było już bardzo późno. Sara się do nas zwróciła:
-Ola i Magda na dzisiaj to już tyle. Ale jestem naprawde pod wrażeniem waszego profesjonalizmu. Normalnie nie zleciłabym "nowym " , aby zajęły się PIŁKARZAMI! Ale Wam ufam! Jesteście profesjonaliskami.- szczerze się do nas uśmiechneła.
-Cooooo?!?!? Jacy piłkarze?? - zdziwiła się Megi.
-Ci dwaj co ich odprowadzałam to byli piłkarze. - powiedziałam dumna.
-Żartujesz?! I co? -zaciekawiła się.
-Nic.- mrugnełam okem porozumiewawczo.
-Aaa.. Myślałam, że jakaś miłość albo coś... - rozmarzyła się , a ja tylko popatrzyłam na nią z politowaniem.
- To dowidzenia Pani Saro! - powiedziałyśmy razem.
-Do jutra dziewczyny!- odpowiedziała , a my udałyśmy się w strone naszego pokoju. W między czasie opowiedziałam jej całą historie.
-Olka oczko Ci puścił , czyli mu wpadałaś w oko!! - uniosła brew znacząco.
-Ty jak coś powiesz... Padam na twarz, biore prysznic pierwsza i ide spać.
-Dobra to ja w tym czasie wypakuje reszte rzeczy i też ide spać.
Zrobiłśmy wszystko bardzo szybko i sprawnie. Chwile później już spałam.
Rano.
-Ola, Ooooola wstawaj musimy już iść jeżeli chcemy zdązyc zjeść jeszcze śniadanie przed pracą.
-A która jest? 9:15. O 11 zaczynamy , a śniadanie jest tylko do 10.
-Ok już tylko się jakoś normalnie ubiore i uczeszę. -wymamrotałam wstając z łóżka.
-No szybko , szybko!........... Czekam!! ...... No już?!? - niecierpliwiła się.
-Może być?!- zapytałam przyjaciółkę.
-Tak, wyglądasz jak milion dolców.-zbyła mnie, i udałyśmy się do restauracji. Rozmawiając, wybrałyśmy dla siebie śniadanie i usiadłyśmy przy pierwszym lepszym stoliku.
-Już nie mogę ,ale to takie dobre... -rozkoszowała się Megi
-Hahahah ... A później mi będziesz mamrać że gruba jesteś...- pokiwałam głową. -Ja idę odnieść bo już nie dam rady.-powiedziałam wstająć. Megi mnie zawołała a ja odwróciłam głowę , dalej idąc.
-Oj tam oj tam schudne odprowadzając jakieś szychy do apartametów prezydenckich! Uważaj!! -zdążyła kszyknąć. Odwróciłam szybko głowę ale już było za późno. Moja kanapka z serem i pół szklanki soku wiśniowego wylądowało na kimś.
-Ojej bardzo Pana przepraszam!-zawołałam zdenerwowana i zaczęłam zbierać resztki z podłogi.
-Ajjj... Jak chciałaś autograf to wystarczyło pow....Ola??? - irytował się Mario.
-Oj to WY?- powiedziałam jeszcze bardziej załamana.
-Ej nie przejmuj się i tak wyglał jak idiota w tym ubraniu! - pocieszał mnie Marco.
-Ej ej!! Aż tak źle było?- dopytywał brunet.
-No! - powiedział Marco i pomógł mi zbierać szkoło ze stłuczonej szklanki.
-Aaajjj... Kurczę.- zapiszczałam po cichutku.
-Co jest? - zapytała Megi , która kucała koło mnie już od jakiegoś czasu.
-Nic skaleczyłam się troszeczkę. Nic mi nie będzie.-uspokajałam ją wycierając krew z dłoni.
-Skaleeczyłaś się! Zostaw już to! Mario , poproś kogoś z obsługi. - przejął się Marco.
-Proszę niech Pan przestanie nic mi nie jest. Sama to posprzątam.- przestraszyłam się.
-Jaki "pan"? Aż tak staro wyglądam?! Marco jestem. - udał obużonego, podał mi rękę i uśmiechną się.
-Ola- odwzajemniłam uśmiech.
-Magda! Miło mi. - przedstawiła się.
-O jest i Mario! Poznaj to jest Ola a to Magda!
-Stary chwilę mnie nie ma a ty już takie ładne dziewczyny podrywasz.- zaśmiał się. - Miło mi Mario jestem.- ucałował nas w policzki.
-Wiesz głupio mi teraz że przez nas się skaleczyłaś i chcielibyśmy Ci to jakoś wynagrodzić. Może dałybyście się namówić na wspólny wypad na jakąś imprezę czy kino ,spacer kolacja, pizza. -zaproponował z pewnością siebie Gotze. Zmieszana spojżałam na Megi. Nie zdążyłam jeszcze nawet ust otworzyć, kiedy ją usłyszałam.
-Dobra to kiedy i gdzie? - zapytała uradowana.
- O której dziś kończycie? - zapytała znów.
-O 19:00. -szybko odpowiedziała przerzucając wzrok z jednego na drugiego.
- W godzine zdążycie? - powątpiewał.
- Powinnyśmy.
- To świetnie! Co wolicie ? kręgle czy jakaś imprezka? -zaproponował. Ja i Marco tylko przysłuchiwaliśmy się ich rozmowie, spoglądając na siebi eod czasu do czasu bezradnie.
-Ola co wolisz? - zapytał Mario, chyba zauważył że się troszkę zniecierpliwiłam.
-To może kręgle? Na dyskotece będzie mnustwo ludzi , rozpoznają was i będziepo naszej imprezie.- uzasadniałam wybór. - Poza tym nie znamy się na tyle żeby iść z wami na impreze. Upijecie nas albo coś i co wtedy? - deklamowałam. Wszycsy na mnie dziwnie popatrzyli , a po chwili zaczęli się śmiać. Wyczułam że był to śmiech "na przymus" Cholera, znowu się zbłaźniłam! Czemu ja mam takiego pecha!?!?Zamyśliłam się. Z transu wytrąciło mnie dopiero dźgnięcie w brzuch od Megi.
-Halo tu ziemia!- wołała.
-Tak tak pewnie że macie racje.- zaśmiałam się.
-A wiesz o co pytaliśmy? -knuł Mario.
-No chyba. Mówiliście o kręgach.- ratowałam się.
-Nie właśnie powiedziałem że mi dasz buziaka na pożegnanie.No więć czekam.- bajerował nas.
-Mario bo się rozmyslą i nigdze z nami nie pójdą.- obużył się Marco.
- On tak zawsze zwróciłam sie nieśmiało do blondyna.-strasznie byłam zawstdzona.
-Tylko jak kogoś polubi. -zaczą się miać.
-Dobrze dość już tych czułości my musimy lecieć. Zaraz zaczynamy pracę.To widzimy się o 20:00 koło wejście?! - zapytała Megi by się upewnić czy chłopcy nie zartowali.
-Dobra to do zobaczenia.- wrzasną odchodząc Mario.
-Trzymajcie się! - rzuciła Reus i odeszli w swoją stronę.
-Boże!! Uszczyp mnie bo nie wierze! Idziemy na randkę z Gotze i Reusem! -podniecała się Megi.
-Przestań to nie randka! To tylko przeprosiny za mojego palca. - staralam się ją uspokoić.
-Oj daj się nacieszyć!- zmieniła ton.
-Dobra dobra nie mamraj tyle tylko chodź , bo narazie praca na nas czeka.- pociągłam ją za rękę.
-A tak. Chodźmy.- otrząsła sie.
Tak naprawdę , to ja też się bardzo cieszyłam że idziemy na te kręgle. A tak serio to wolałam pójść na kręgle ,bo przynajmniej będzie jak pogadać i ... albo się znowu zbłaźniź, przypomniałam sobie. O nie!! Już mi wystarczy! Tym razem nie strzele żadnej głupoty. Jestem tego niemal że pewna!
W pracy byłyśmy tak zajęte , że nie miałyśmy nawet czasu na konsultacje co do tego co założymy na dzisiejszy wieczór.Co chwile sprawdzałam godzinę. Jeszcze tylko 60 minut , i będziemy wolne.
Czas nam bardzo szybko zleciał. Była 18:51 , kiedy Sara nas do siebie zawołała.
- No dziewczyny , dzisiaj zasówałycie jak małe motorki! Dostaniecie taką małą zaliczkę za te dwa dni żebyście miały na swoje wydatki.Możecie już iść.- powiedziała wręczając nam po 150 euro.
-Dziękujemy bardzo. A mam jeszcze pytanie. Czy po skończonej pracy możemy wychodzić na miasto? - zapytała Megi , tak jakby przejmowała się tym co powie.
-Oczywiście że tak! To już jest wasz czas. Tylko uważajcie na siebie.- uśmiechnęła sie i wróciła do swoich obowiązków , a my pobiegłyśmy do naszego pokoju.
- Ja pierwsza ide pod prysznic!-zawołała Magda.
-To ja szukam ciuchów.-powiedziałam i udałam się w stronę szafy. Wyjęłam moje ulubione , poszarpane rurki, czerwone tramki i białą bluzkę oversize w czarne paski.
#Magda
Matko! Jak ja się cieszę! To niesamowite! Ide na kręgle z Marco Reusem i Mario Gotze! Znaczy idziemy we dwie. Właśnie! Ona mnie zabije za to , że tak długo tu siedzę! Wypadłam jak popażona z łazienki.
-Wolna! -krzyknęłam jakby była na drugim końcu hotelu.
-Słyszę!- wystawiła mi język, i przekręciła zamek w łazience. Hmmm... Może zacznę od lekkiego makijażu a później wybiorę coś do ubrania. Tak to świetny pomysł! Zrobiłam więc makijaż i związałam włosy w koczek.
-Teraz najgorsze! Co ja mam ubrać?! -mówiłam do siebie. - To nie , to też nie, może być.- wyciągnęłam jakieś rurki , do tego delikatne sandałki bokserka i koszula.
-Może być?! - usłyszałam głos Olki.
-Świetnie wyglądasz! - uspokoiłam ją. - A ja mogę iść w tym?- pokazałam na zestaw który przygotowałam.
-Takkkk!! Świetnie w tym wygądasz. Masz strasznieeee długieee nogii!! - puściłam jej oczko.
-Oj już przestań. To jak idziemy?
Napisałam kolejny! ;D Czytasz- komentuj!!!!!!!!!!!! ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz