środa, 12 czerwca 2013

2. Niespodziewałam się ,że to będzie tak wyglądać!

#Ola

 Poddenerwowana spojrzałam na zegarek. 7:08. Odłożyłam go i próbowałam się jeszcze zdrzemnąć. Niestety , na nic poszły moje starania , bo kiedy już prawię spałam , usłyszałam trzask drzwi. To zapewne rodzice wychodzą do pracy. -Co już jest tak późno?! -zerwałam się i nerwowym ruchem złapałam telefon. 7:32. -Nic z tego już i tak nie zasnę , po prostu nie będę się śpieszyć jak zwykle. -powiedziałam sama do siebie przeciągając się. Jak zwykle przygotowałam sobie ciuchy i przemknęłam przez korytarz w stronę łazienki , tak aby nikogo nie obudzić. Biorąc ciepły prysznic ,zastanawiałam się czy uda nam się znaleźć tego faceta. -Jak nie ten to inny. Są wakacje więc na pewno przynajmniej jeden rysownik chce sobie dorobić , a park rozrywki to przecież idealne miejsce.-mruknęłam pod nosem ubierając ulubiony zestaw ciuchów. Zrobiłam lekki makijaż , zjadłam śniadanie i byłam gotowa do wyjścia. Sprawdziłam jeszcze czy wszystko czego potrzebuje mam ze sobą i wyszłam w stronę domu Megi. Nie śpieszyłam się bo byłyśmy umówione dopiero za 20 minut , więc miałam czas żeby zastanowić się nad planami na przyszłość. Może wyjazd za granicę? Kto wie. Już od dłuższego czasu rozważam tę opcje ale chyba nie potrafiłabym wytrzymać zbyt długo bez Magdy. Może namówię ją na to aby ze mną pojechała? W zasadzie to nic ją tu nie trzyma. Z Sebastianem i tak już wszystko skończone. Nim się spostrzegłam byłam już na miejscu. Magda zniecierpliwiona szukała czegoś w torebce.
- No nareszcie jesteś! - oburzyła się.
-No a gdzie jakieś Dzień dobry , tęskniłam za tobą moją najlepsze , najukochańsza i najpiękniejsza przyjaciółko?! - zaprotestowałam.
-Ach no witaj kochana!-zawołała z udawanym szacunkiem.
-Hahah... No dobra dość już tego pajacowania. Masz wszystko? Możemy iść?
-Tak wszystko mam. Możemy iść na dworzec.-powiedziała po czym ruszyłyśmy na autobus.
-Wiesz co pomyślałam? Może byśmy sprawdziły oferty pracy za granicą? Co ty na to? Może akurat nadawałybyśmy się do sprzątania pokoi w jakimś hoteliku. Bo wiesz , zależy mi na tym żeby jednak pracować w tym kierunku , bo szkoda by było zmarnować te trzy lata szkoły ,kilka kursów. Może i te zwycięstwa w konkursach by nam coś dały. -wymieniałam , spoglądając na zmyśloną Megi.
-Hmmm... Wiesz , też o tym myślałam niedawno i nawet miałam zamiar sprawdzić jakieś oferty ale mi wyleciało z głowy. -powiedziała po chwili zastanowienia.
-Serio?! A ja bałam się że nie spodoba Ci się ten pomysł! A sama nie chciałabym jechać. To mogłaby być super przygoda. Kto wie może byśmy zostały na dłużej niż tylko na wakacje? -marzyłam.
-Czemu niby miałabym się nie zgodzić?- spojrzała na mnie skupiona.
-No nie wiem. Może ze względu na Sebę , rodzinę. Tak jakoś mi to przyszło do głowy.-odparłam ,z lekkim strachem jak zareaguje na imię swojego ex , który ją przecież tak skrzywdził ,a co gorsze ,ona go nadal kocha!
-Prosiłam Cię żebyś o nim nie mówiła! Nie czuję nic do niego! Wyleczyłam się! A już na pewno nie zrezygnuję z fajnych wakacji tylko po ty by patrzeć jak spaceruje sobie z tamtą kretynką! - Prawie wykrzyczała , a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Megi , przepraszam! Nie powinnam! Tylko nie płacz! -przytuliłam ją.
-Dobra już jest ok,  a teraz lepiej chodźmy bo autobus już podjeżdża! - uśmiechnęła się.Ale ja wiem że ten uśmiech nie był szczery. To był uśmiech o tytule "Uśmiechnij się ,żeby patrzyli na twoje zęby a nie na łzy w oczach". Doskonale znam swoją przyjaciółkę ,wiem że nadal ko bardzo mocno kocha. Ona nie potrafi łatwo zapomnieć. Jest stała w uczuciach. Pamiętam jak w podstawówce , ja na każdej przerwie wzdychałam do innego chłopaka , ona ciągle do jednego.Wiem ze to co innego , ale nic się nie zmieniło. Jednak postanowiłam jak najszybciej odciągnąć ją od myślenia o tym frajerze! Wsiadłyśmy do autobusu , który za kilka minut ruszył w odpowiednim kierunku.
-Myślisz że damy radę to załatwić? - zapytałam ją lekko zdenerwowana.
-Pewnie że tak! Przecież dla nas nie ma rzeczy niemożliwych Kochana!- uśmiechnęła się do mnie.
-Mam nadzieję. No to jak gdzie byś chciała pojechać? -dźgnęłam ją w bok , wiedząc że zawsze wtedy mamy kupe śmiechu.
-No nie wiem! Może Hollywood. Ewentualnie Los Angeles, no ostatecznie Barcelona! - rozmarzyła się.
-Dobry wybór , Bejbee! - znów ją dźgnęłam.
-Ej a to za co?! Przecież Ci nic nie zrobiłam!- "oburzyła" się , oddając mi.
-Ej ej przestań! Bo ludzie się na nas dziwnie patrzą , jeszcze sobie coś pomyślą!-argumentowałam.
-Od kiedy Ci zależy na tym co sobie ludzie pomyślą?!- zszokowała się Megi. -Czekaj, czekaj! Tobie wpadła w oko ten chłopak co siedzi za nami! - szepnęła mi do ucha, myśląc że tego nie usłyszy.
-Megi odbiło Ci?! Siedź cicho lepiej! - uśmiechnęłam się, i odwróciłam głowę ,gdy poczułam że moje policzki stają się coraz bardziej czerwone. Zaśmiała się i wyciągnęła telefon. Chwilę później usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a. Nadawca: Megi ;D Treść:Chcesz to mogę do niego zagadać?! Wtedy już łatwiej pójdzie.Ps. Ładny buraczek!;D. -Cholera zauważyła. Przed nią nic się nie ukryje.-pomyślałam. Ledwo jej zaczęłam odpisywać , kiedy usłyszałam. -Hej jestem Megi a to Ola ! Pomyślałam że może się nudzisz jak tak sam siedzisz, i że chcesz z kimś pogadać!Więc jak masz na imię?! - wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe ząbki.
-I'm not from Poland. I'm from Hungary. - odpowiedział zdezorientowany chłopak.
-Hahahah.... -wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem.
-I'm so sorry! See you! - odpowiedział zmieszana Megi , siadając z powrotem na swoje miejsce.
-I kto tu strzelił buraka!? -wydusiłam przez śmiech , po czym Megi również zaczęła się śmiać jak opętana.
Niczym się zorientowałyśmy, autobus już dojeżdżał do wyznaczonego miejsca. Jako że park rozrywki jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w mieście , niedaleko jest też przystanek na którym wysiadłyśmy.
-Pamiętasz dokładnie jak tam trafić? -zapytała zupełnie poważnie Megi.
-Tak, cały czas prosto. Denerwuję się trochę. -odpowiedziłam.
-Spokojnie. Nie masz czym.-pocieszała mnie. Przeszłyśmy jakieś 300 metrów i zobaczyłyśmy dość sporą , kolorową bramę, za którą było pełno atrakcji. Rzecz jasna ludzi również nie brakowało. Podeszłyśmy do kasy i kupiłyśmy wejściówki.
-To jak idziemy szukać tego Tajemniczego Artysty!-powiedziałam , spoglądając na Megi.
-No to idziemy! -uśmiechnęła się. Jak się okazało nasze obawy były bezpodstawne. W parku aż roiło się od rysowników. Podchodziłyśmy po kolei do każdego i oglądałyśmy ich prace, po czym usiadłyśmy na pobliskiej ławce i naradziłyśmy się którego wybrać.
-Ja bym wybrała tą dziewczynę z dredami. Te konie wyglądały jak żywe! - zachwycała się Magda.
-Ale twarze tych ludzi na kolejnym portrecie nie były już tak ładne. Wolałabym tamtego starszego faceta.-wskazałam na niego delikatnie , tak aby nikt nie zauważył.
-No racja. On głównie rysuje same portrety. To jak idziemy? -zapytała zniecierpliwiona.
-No jasne!-podekscytowałam się. -Dzień dobry!- powiedziałam miłym głosem.
-Dzień dobry -odpowiedział mężczyzna.
-Mam takie pytanie czy byłby Pan w stanie narysować dość duży portret w 5 dni?- zapytałam prosto z mostu.
-To zależy jak duży i jakie masz zdjęcia.- uśmiechną się.
- Wie Pan bo to ma być prezent na 25 rocznicę ślubu moich rodziców i chciałabym im podarować coś wyjątkowego. Kupiłam już ramę , jej wymiary to 100cm. na 80cm.- wyjaśniłam wręczając mu zdjęcia.
-A to nie jest tak źle , zdjęcia też dobre i przede wszystkim dużo ich jest więc myślę , że nie powinno  mi to zająć dłużej niż 3dni.-odpowiedział kładąc zdjęcia na stoliczku , który w tym momencie służył mu za pracownie.
-Naprawdę? To się bardzo cieszę! A jeszcze jaka byłaby cena?-zapytałam lekko wystraszona tym że padnie jakaś kosmiczna cena.
-Muszę to dość szybko narysować więc myślę że 150 zł. -zasugerował z uśmiechem. 
-Dobrze ale płace przy odbiorze. -postawiłam warunek. -Tak wiec będę w piątek mniej więcej o tej samej porze. Dobrze?-zapytałam.
-Niema sprawy. Będę czekał.-odpowiedział i puścił mi oczko. Zaśmiałam się i zapytałam -Jakim cudem Pan da radę wszystko pomieścić na tak małym stoliczku?
-Jakoś trzeba.- odpowiedział rozglądając się , tak jakby mi chciał uświadomić że tu chodzi pełno ludzi i nie byłoby szans rozłożyć się tu z większym stoiskiem. Pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Na autobus również nie musiałyśmy długo czekać. Zadowolone wróciłyśmy do domu.


3 dni później...
Znów czekamy z Megi na autobus do Lublina. Jedziemy po rysunek.
-Jestem tak podekscytowana!! -pisnęłam do Magdy.
-No ja też! Ciekawe jak mu to wyszło!
-Mam nadzieję że ładne, bo jak nie to co ja wymyślę ,tak na szybko, innego!
-Coś ty widziałaś te jego rysunki?! Przecież on je od ręki rysuje to co dopiero jak ma 3 DNI! -uspokajała mnie.
-Obyś miała racją!- odpowiedziałam jej po czym zmieniłyśmy temat  i skupiłyśmy się na wymienianiu informacji na temat ofert pracy.
-Wiesz byłabym zapomniała. Szukają kilku osób do sprzątania w hotelu w którym zatrzymają się moi rodzice , na wycieczce do Hiszpanii. Znalazłam ofertę i jakoś mi się nazwa po kojarzyła  i jak sprawdziłam to się okazało że to ten sam hotel. A właściwie sieć hoteli. Mama dzwoniła , bo ona zna dobrze hiszpański , i pytała jak ta sytuacja wygląda. Mówiła im też że za parę dni będzie w tym hotelu i że mogłaby jakieś papiery do wglądu , świadectwa itd. wziąć ze sobą i może by się udało zdobyć pracę! - opowiadałam.
- No to czemu nie mówiłaś wcześniej?! Jak tylko wrócimy to szukamy wszystkiego co może być potrzebne a później z twoją mamą napiszemy podania. Jeśli będą po hiszpańsku to może prędzej nas przyjmą.- zapowiedziała.
-Możemy ,ale właściciel tych hoteli to właściwie jest w połowie Polakiem w połowie Niemcem więc wie że Polacy są dobrymi pracownikami i szuka ich u nas. Oferują też jakieś tam malutkie mieszkanie i na początek dają kilka dni bez pracy żeby poznać hotel , miasto , zwyczaje , zachowania itd. -podsumowałam. Tak bardzo skupiłyśmy się na rozmyślaniach jak mogłoby być fajnie,że nie zauważyłyśmy że autobus stoi już na przystanku na którym powinnyśmy wysiąść. Zerwałyśmy się jak poparzone, ale było już za późno. Wysiadłyśmy najszybciej jak się dało. Prawie biegłyśmy do tego cyrku czy jak to tam zwą. Kupiłyśmy bilety i poszłyśmy w kierunku mężczyzny.
-Dzień dobry! My po rysunek , pamięta Pan?
-Cześć dziewczyny! Jak bym mógł zapomnieć takie śliczne twarze! Proszę tutaj jest.- powiedział , wręczając nam rulon.
-Szybciej to rozwijaj! -wrzeszczała na mnie Megi.
-Łaaaaaał !!!! Jest piękny! Nie spodziewałam się że to będzie tak podobne!-powiedziałam wręczając pieniądze starszemu Panu. -Dziękuję! - powiedziałyśmy równo i udałyśmy się w drogę powrotną.
-Jeeeeeee! Jestem genialna!! To będzie najlepszy prezent jaki kiedykolwiek wymyśliłam! -cieszyłam się jak popiepszona. 
Reszta dnia przebiegła już zgodnie z założeniem. Napisałyśmy podania, pomogłyśmy mamie wybrać ciuchy na wakacje , i co najfajniejsze , poszłyśmy spać. Taaak byłyśmy strasznie zmęczone. Ale zadowolone! 


Jest drugi!! :D Mam nadzieję że da się to jakoś czytać... W następnym rozdziale myślę że pojawią się już Reus i Gotze!!:D:D  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz