-Masz szczęście! -odpoiwiedziałam i przekręciłam głowę w jego stronę. Nasze twarze dzieliły centymetry. Marco spojrzał w moje oczy i już miał mnie pocałować kiedy do pokoju weszła Magda.
- Już jest...em! - kiedy nas zobaczyła zatkało ją. Leżeliśmy na podłodzem, niemal że się całowaliśmy. W dodatku ja w samym ręczniku a ciuchy obok mnie. No ładnie! Teraz nie będę w stanie jej wytłumaczyć że między nami nic nie ma. Że to tylko tak wyglądało. Przecież my się znamy dopiero 5 dni! Tu nie ma mowy nawet o zauroczeniu bo to też wymaga czasu. My o sobie nic nie wiem! Zresztą co ja sobie głowe tym zaprzątam! On i tak by mnie nie chciał!
-To ja może już pójdę...- odpowiedział zmieszany Reus. - Do zobaczenia!
-Pa! - odpowiedziałyśmy równo , kiedy Marco zamykał drzwi.
-Ola co to było? Czy ja o czymś nie wiem? Czy wy się całowaliście??- zadawała pytania nieźle zszokowana Megi.
-Co ty! Poprostu się wygłupialiśmy! Brałam prysznic , myślałam że to ty weszlaś do pokoju i poprosiłam o ciuchy ,okazało się że to on, później wyszłam bo mi nie chciał podać ,podroczyliśmy się trochę i tak mnie łaskotał że na podłodze wylądowaliśmy. To wszysko! - opowiadałam znudzona.
-Ola!!! On na Ciebie leci!! Moja papużka chodzi z piłkarzem!! Nie wierze!!- podjarała się.
-Magda , oszalałaś? Nie chodzię z nim! Weź się uspkój!- wrzasnęłam zbulwersowana.
-Oj no dobra już dobra Ty Mój Wróbelku!!- śmiała się , a ja wznowiłam moje przygotowania do wyjścia. Mam nadzieję że nasz spacer jest nadal aktualny! Postanowiłam się upewnić i wysłać sms-a do chłopaka. "Przepraszam za tamto w pokoju. Ps. Czy nasze spotkanie nadal aktualne? " Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. " Nie , to ja przepraszam! Nie powinno do tego dojść! Przyjaciele! Jeśli nadal chcesz gdzieś ze mną iść to jak najbardziej! ;)" Kiedy przeczytałam tego smsa od razu się uśmiechnełam , lecz gdzieś w sercu poczułam ukucie. Moja nadzieja, że coś z tego będzie została pogrzebana. "Przyjaciele"... Na co ja głupia liczyłam? Nie ważne! Postaram się być dobrą przyjaciółką , skoro nie mogę być kimś więcej. " To za dwadzieścia minut przyjacielu! Tym razem ja wybieram miejsce! ;) " -odpisałam , po czym wróciłam do przygotowań. Poprawiłam makijaż , włosy i założyłam wcześniej przygotowane ciuchy. Zeszłam na dół. Marco jescze nie było. Wysałam sms-a "Czekam Księżniczko! ;) ". Miałam zdecydowanie dobry humor! Wszystko mnie bawiło! Pomyślałam że to pewnie początkowa faza głupawki. I znowu zaczełam się śmiać , że tak pomyślałam. Mój telefon się zaświecił. Zobaczyałam koperte i podpis "Reus ;D ". Tekst wiadomości brzmiał " Już lecę Ropucho! :D " - i znowu wybuchnęłam śmiechem. Ropucho? Hahahaha.... Do różnych rzeczy mnie porównywali , ale do ropuchy pierwszy raz! Wtedy zobaczyłam zmierzającego w moim kierunku Blondyna. Dobrze wyglądał. Fajny t-shirt, szorty i beżowe Pumy.
- A ty co tak roześmiana? - zapytał , dziwnie na mnie patrząc.
-Z Ciebie Księżniczko! -wystawiłam mu język.
-Ropuszko możesz powiedzieć z czego dokładniej?- załapał i się ze mną droczył.
-Ropuchy nie mówią!
-To może Cię trzeba zamienić w księcia? - puśćił mi oczko.
-Sorry już raz dzisiaj próbowano! - ups..... ja to powiedziałam... Pomyśli pewnie że jakaś napalona jestem.... Znowu wtopa. Ale teraz trzeba jakoś wybrnąć.
- Może nieodpowiednia osoba się za to brała?
-Być może! - ohooo zorientował się że na niego lece, i daje do zrozumienia że to nie on jest moim księciem. W zasadzie to on jest księżniczką! -uśmiech wrócił mi na twarz.
- To gdzie mnie zabierasz?- zapytał zmieniając temat.
-To moja tajemnica! Dowiesz się na miejscu! -zaśmiałam się. -
-Nic nie powiesz?- zrobił minę zbitego psa.
-Nic! - byłam twarda.
-Ok! To jak było w pracy?
-Dobrze! A u Ciebie jak?
-Bywało lepiej, ale świat się nie wali.-posmutniał.
-Odzywała się?
- Próbowała przeprosić ale już za późno! Przejrzałem na oczy! Ona nie jest tego warta! Tego kwiatu jest pół światu! Zresztą nie mam zamiaru się z nikim wiązać! Mam dość tego wszystkiego! Randek, kolacji, sms-ów o treści " gdzie jesteś?" , " Kiedy będziesz?" , "Z kim tam jesteś? " ! Naprawdę , wyleczyłem się z kobiet na jakiś czas! -lekko się uśmiechną.
- Byle nie całkem! - wybuchnełam śmiechem.
-Nie, nie to mi nie grozi! - zaprzeczał przez śmiech.
-Ale wiesz, ty z Mario... Jak ktoś nie was nie zna ,to mógłby pomyśleć że wy parą jesteście!- dźgnełam go w bok.
-Zaraz do niego zadzwonie żeby jednak nie kupował mi takiej samej koszulki jak nosi. - udawał poważnego.
- Hahahahahah.... Nie mogę!! Hahahah...- złapałam się za brzuch, ledwo idąc. Mój śmiech był tak głośny ,że przechodnie zaczeli się dziwnie patrzeć.
-No co? Tak , tak ! Muszę to zrobić jak najszybciej! - błaznował dalej. - No dobra! Gdzie my idziemy? Gdzie ty mnie prowadzisz?
-Nie wiem! - wydusiłam z siebie nadal się śmiejąc.
- Jak to nie wiesz?- zdziwił się chłopak.
- Normalnie! Idziemy przed siebie! Przecież ja w tym mieście znam tylko cztery miejsca: Hotel, kręgielnia, park i targ!-nadal się śmiałam.
-Jesteś stuknięta!- pokręcił głową.
- Wiem! I za to mnie kochasz! - palnęłam! -Przyjacielu! - dodałam szybko , zeby jakoś to załagodzić!
-No to ba!!- śmiał się. Chyba zadziałało! Ufff....
- Zgłodniałam a ty? -szybko zmieniłam temat.
-No może weźmy coś na wynos!- zaproponował.
-Tam jest McDonald's ! Może Chicken Nuggets? - zaproponowałam.
-I Pepsi! Uwielbiam!- odpowiedział z enuzjazmem.
- To chodźmy!
Stojąc w kolejce usłyszeliśmy rozmowę pary stojącej za nami. Wynikało z tego to że dzisiaj noc spadających gwiazd. Postanowiliśmy się udać pod klif. To to miejsce w którym się upił po rozstaniu z Caro. Tam mieliśmy zjeść nasz posiłek przyglądając się niebu jednocześnie. Po drodze kupiliśmy jeszcze piwo, bo mi się zachciało. Bardzo fajnie się nam gadało. Nie zdążyłam się obejrzeć a już byliśy na miejscu. Usiedliśmy na piasku i wyciągliśmy opakowania z nuggetsami i Pepsi. Zajadaliśmy się w między czasie opowiadając sobie zabawne historie z dzieciństwa. Śmialiśmy się w najlepsze. Całkowicie zapomnieliśmy o gwiazdach.
-Marco chcesz trochę boo już nie dam rady!- błagałam go.
-Nie mam wolnej ręki. Podasz?- w jednej ręce trzymał napój a w drugiej telefon , który nam był niezbędny żebyśmy coś kolwiek widzieli.
-Otwórz buzie! - złapałam kawałek i go karmiłam. - Ał! Chcesz odgryźć mi palce?
- O przepraszam!- przeją się.
-Żartowałam!- wybuchnęłam śmiechem i położyłam się na piasku.
- O Ty Ropucho!- rzucił wszystko i mnie zaatakował. A jego tajna broń na mnie to łaskotanie.
-Księżniczko proszę Cię już przestań!!
-Znowu nic nie będe z tego miał! - udawał obrażonego , ale nadal mnie łaskotał.
- Oddam Ci ostatniego nuggetsa! -zaproponowałam z nadzieją że uda mi się go przekupić.
-Hmmm... No dobra niech Ci będzie.- puścił mnie a ja posłusznie oddałam mu pudełko z nuggetsami.
-MMmmmmmm...Pyszne... - wygłupiał się. Kiedy jadł, siedziłam chwilę w ciszy. Przyglądałam się niebu i myślałam o tym wszystkim ,co mnie spotkało po wyjaździe z Polski. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos blądyna.
-Halo!! Ropuszko a Ty co tak nic nie mówisz?
-Ropuchy przecież nie mówią! - wystawiłam mu język.
-To może należy Cię odmienić całusem... - usłyszałm, po czym blondyn doś zdecydowanym ruchem się do mnie zbliżył. Nasze czoła i nosy się zetknęły. Poczułam jego oddech na swojej twarzy. Marco delikatnie musną moje usta swoimi. Poczułam jego lekki zarost, jego dłoń na moim policzku. Nasze usta się ponownie zetknęły. Tym razem na dłużej. Pocałunek był coraz bardziej namiętny. Położyłam dłoń na jego policzku. W mojej głowie panowała taka przyjemna pustka. Nie myślałam o niczym.
Nawet o Marco. No może jednak troszkę o nim myślałam. Poczułam jak ciarki przechodzą moje ciało. Oderwała się od niego. Marco spojrzał w moje oczy i powiedział ....................
JEST KOLEJNY!!!!!! Dziękuję wszystkim którzy chcę to wgl czytać....;D <3
Nie mam ostatnio weny za bardzo ale postanowiłam jednak coś dodać. Mam nadzieję że choć jednej osobie się spodoba!:D Pozdrawiam!!
super rozdział :) pisz szybko kolejny *-*
OdpowiedzUsuńwreszcie znalazłam czas żeby nadrobić ;*
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie ♥
bardzo mi się podoba ;)
weny <3