O poranku poczułam delikatne promienie słoneczne na mojej twarzy. Były tak ciepłe że zdołały mnie obudzić. Lekko się przeciągnęłam i pomyślałam o tym jak pięknie jest za oknem, jakie mam szczęście że tu trafiłam. Mam świetną prace, poznałam ciekawych ludzi... Hmmm... Baaaardzo ciekawych.... Przypomniała mi się wczorajsza akcja. Sama nie wiem co o tym myśleć... Ciągle analizowałam każde nasze spotkanie od poznania się , do słów Mario-"-Ola , przepraszam Cię za tego idiotę! Za to co Ci powiedział i za to że Cie chciał zabrać na spacer po to abyś poznała Caro... Jak się trochę pozbiera to go nauczę jak się zdobywa kobietę." Zaintrygowało mnie to ostatnie zdanie. Czy on coś do mnie czuje? Czy poprostu mnie tylko lubi? Czy też może chciał się tylko zabawić? Hmm... Jakie zabawić? Przecież do niczego nie doszło! Ani nawet nie było blisko!
Dziewczyno , co ty sobie myślisz!? Mam zbyt wybujałą fantazje!! To tylko wakacyjny KOLEGA!!! - biłam się z myślami dobre pół godziny. Postanowiłam się trochę wyluzować i przestać o tym myśleć. Zerknełam na zegarek ,który wskazywał godzinę 7:40. Nagle usłyszałam jakiś dziwny hałas. Zdziwiłam się co to może być. Po chwili zorientowałam się że to mój brzuch. Po cichutku założyłam pierwsze lepsze luźne ciuchy związałam włosy w luźną kitkę i postanowiłam zjeść śniadanie i przejść się po mieście. Zanim zeszłam na śniadanie napisałam jeszce kartkę dla Megi żeby się nie martwiła. Zamkęłam drzwi i z uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę windy. W hotelowej restauracji było całkiem sporo ludzi jak na ósmą godzinę. Doładnie za 5 ale to szczegół. Na swoje śniadanie wybrałam musli z jagurtem i świeżymi owocami. Kiedy już dostałam wszystko czego potrzebowałam usiadłam przy wolnym stoliku tyłem do wejścia i rozkoszowałam się posiłkiem. Przyglądałam się starszemu małżeństwu , które siedziało obok. Mieli pewnie po 70 lat a byli w sobie zakochani jak nastolatkowie! Trzymali się za ręce i obdarowywali serdecznymi uśmiechami ,rozmawiając przy tym. Odwróciłam wzrok na duże lustro które było za barem. Patrzyłam w nie chwilę zamyślona i nieobecna. W lustrze ciągle widziałam wychodzących i wchodzących ludzi. Nie zwracałam na to większej uwagi, do czasu jak zobaczyłam w nim dwóch facetów. To byli Marco i Mario. Schowałam trochę głowę żeby nie widzieli że ja ciągle patrze lustro. Zatrzymali się w drzwiach i patrzyli w moją stronę . Wyglądali na zdenerwowanych. Mario chyba chciał wejść. Marco kiwał głową przecząco, po czym odwrócił się i oszedł. Mario zdezorientowany i zrezygnowany poszedł za nim. Zrobiło mi się cholernie smutno. Oparłam łokieć o stół podpierając na nim czoło. Mój wzrok był wbity w wnętrze miski. Łezka spłyneła po moim policzku. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. To był Mario. Przetarłam szybko twarz i uśmiechnęłam się.
- Hej Mała! Jak tam?- zapytał z tym swoim rozwalającym uśmiechem.
-Hej! Dobrze a u Ciebie?- recytowałam stałą gatke.
-No powiedzmy że też dobrze. Lece po coś do jedzenia i się dosiądę. Nie będę przeszkadzać?- zapytał z błagalnym wzrokiem.
-No co Ty!! Leć ,leć!! Czekam!- pośpieszałam go.
-Zaraz będę! -krzykną odchodząc.
-Co za matoł! - powiedziałm pod nosem. - Ale i tak go lubie! -wyszczeżyłam się.
-Już jestem z moim musli!!- cieszył się jak głupi. -Jak ja Cię kocham ty sobie tego nie wyobrażasz!! - mówił namiętnie do miseczki.
-O Mario też mam musli!!-zauważyłam. -Pyszne tutaj mają!- rozkoszowałam się kolejną łyżką posiłku.
-Lubisz?
-Ba! Uwielbiam!! - zaśmiałam się.
-Żółwik Mała!!
-Żółwik... - odpowiedziałam i przybiliśmy sobie i znów zajadaliśmy się. - A co u Marco? Jak on się czuje po tym wszystkim?- w końcu zapytałam lekko zdenerwowana. Mina mario zrzedła. Nie był to chyba najlepszy moment na o pytanie. No ale teraz to już za późno.
-No wiesz... Kaca ma jak cholera! Ale to przejdzie szybciej niż złamane serce... Wiesz ,tyle co ten chłopak już przeszedł przez dziewczyny to my wszyscy jego koledzy razem wzięci tyle nie cierpieliśmy. On zasługuje naprawdę na kogoś wyjątkowego. Caro próbowaliśmy mu wybić z głowy już na początku ich znajomości ale się nie udało. Później zdradziła go a on niec! Wybaczył jej to! Może się przez to pogniewasz ale jak zaprzyjaźnił się z tobą to miałem nadzieję że coś z tego będzie i że da sobie spokój z jędzą - Caro...- zamartwiał się.
-Mario proszę Cię! Czemu niby tak myślałeś? Ja i Marco? To nie realne!! - drążyłam temat.
-No rozmawiacie po nocach godzinami, zaprosił Cię na spacer...- wymieniał ale szybko mu przerwałam.
-Przez telefon rozmawialiśmy tylko raz jak mu psa zamordowali, a na spacerze miałam poznać jego teraz już ex. Więc proszę Cię nie wymyślaj mi tu głupot. denerwowałam się ale żeby to ukryć sztucznie się uśmiechnęłam.
- Pozatym....- przerwał, uniusł brew i się uśmiechną
.-Pozatym to co?- próbowałam się jak najszybciej dowiedzieć.
-Powiem Ci innym razem bo ktoś tutaj idzie.- powiedział i spojżał za mnie. -Cześć Marco!
-Cześć Wam! - odwróciłam się i zobaczyłam blondyna z bukietem kwiatów.
-To ja może was zostawię.. - zaproponował Mario i nie czekając na odpowiedź odszedł.
-Cześć Marco! - powiedziałam skrępowana.
-Hej! Ola , chciałbym Cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Nie powinienem tak reagować... Tyle dla mnie zrobiłaś. Czuję się jak ostatni idiota. To była dla mnie okropnie trudna sytuacja. Wiem że to mnie nie tłumaczy ale postaram Ci się to wynagrodzić. Jeśli oczywiście po tym wszystkim będziesz mieć w ogóle ochote na mnie patrzeć.- skruszony się tłumaczył.
-Marco rozumiem Cię! Racja poczułam się wtedy hmm... zraniona? Ale już o tym zapomniałam. - uśmiechnełam się szczerze.
-Ale ze mnie idiota! Proszę to dla Ciebie na przeprosiny.- wręczył mi kwiaty.
-Dziękuję! Piękne są! Przestań! Nie mów tak! Kazdy ma chwilę słabości!- szturchnęłam go w ramię.
-Chodź tu!- powiedział blondyn i przytulił mnie. Znów TE jego perfumy... Tak na mnie działały... Tkwiłam tak w jego objęciach przez chwilę. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie. Czułam się tak bezpiecznie.
-Przeprosiny przyjęte! Teraz leć na śniadanie to dobrze zrobi na kaca! -dźgnęłam go w brzuch.
-Ej ej! A to za co! - uśmiechną się udając obużonego.
-A musi być za cos? Tak po prostu! A co? - uniosłam brew.
-Oj dobrze dobrze już się nie złość! Złość piękności szkodzi!- pogroził mi.
-Oooo kochany o to się nie martw! Gorzej już być nie może! Nawet jakbym się cały czas złościła!- powiedziałam z udawaną powagą.
-Coś ty oszalała!? Jesteś piękną kobietą! Wiesz ile facetów marzy o tym żeby mieć choć w połowie tak piękną kobietę jak ty?! Ty sobie tego nawet nie wyobrażasz! -mówił (chyba) całkiem serio.
-Przestań proszę Cie! Lustra pękaja jak się przelądam! - wybuchłam śmiechem.
-Ja kobiet nie rozumiem!- powiedział zrezygnowany.
-Widać! - wymskneło mi się. Jego mina się diametralnie zmieniła. -Kurczę Marco , przepraszam! Nie chciałam! To nie tak! Wybacz...- zażenowana spóściłam głowę. Wtedy usłyszałam jak krzesło się odsuwa. Marco wstał i odszedł bez słowa.
-No ładnie! Olka jaka ty głupia jesteś!! Następnym razem sobie chyba język odetne jak palnę taką głupotę.- biłam się po głowię.-Było już tak dobrze! Zależy Ci na nim a takie głupoty wygadujesz.-wtedy usłyszałam odsuwające się krzesło i czyjś głos.
-Mówiłaś coś może do mnie?- to był Marco!
-Absolutnie! To do siebie! Chyba nie podsuchiwałeś?-zapytałam zarumieniona.
- Wszystko słyszałem! Dosłownie wszystko!- udawał poważnego.
-Czyli?- dopytywałam.
-Nie słyszałem tylko jak mówiłaś " Takie głupoty wygadujesz." Nic więcej.. A co ominęło mnie coś ciekawego? -śmiał się.
-Nie nie! Użalanie się nad sobą..- odetchnęłam z ulgą , choć nie byłam pewna.
-Co robisz wieczorem? Może byśmy gdzieś poszli? Tak na przeprosiny?- zaproponował słodko się uśmiechając. Zaśmiałam się. -No co? Nie chcesz?- przeją się.
- To nie tak tylko.... Czy my zawsze musimy wychodzić gdzieś na przeprosiny? Poza tym ja się nie gniewam! Chyba że ty.
-Racja! A jak palec? - złapał za moją dłoń. Mmmm... Miał takie silne , miękkie dłonie.
-Dobrze już.
-To może poprostu gdzieś razem wyjdziemy jak przyjaciele? - zapytał nadal trzymając moją dłoń.
-Jak przyjaciele? Zgoda! - posłałam mu szczery uśmiech , który odwzajemnił. - Jedz bo do obiadu nie zdążysz! -zawołałam kiedy zauważyłam nadchodzącą Megi. Marco póścił moją dłoń a Magda się przysiadła.
-Cześć wam! - powiedziała. Chyba była w lekkim szoku po tym co zobaczyła.
-Heja! Jak się spało? -odpowieniałam jej.
-A dobrze dobrze! A Ciebie co tak szybko tu pognało? - marszczyła czoło porozumiewawczo.
-Spać nie mogłam to pomyślałam że zjem i na spacer pójde , ale te dwa głupki mnie zatrzymały!- popatzyłam na Marco , śmiejęc się.
- Oooo przepraszam! W takim razie na spacer pójdziemy wieczorem ale już bez dodatkowych atrakcji! -powiedział wstając z fotela z pustą tacą.
-Ok mi pasuję!
-To o 8 będe czekać tam gdzie zawsze! Miłego dnia wam życzę! Do zobaczenia! Pa Megi! - krzyczał odchodząc.
-Pa! - odpowiedziałyśmy równo.
-Możesz mi powiedzieć o co tu chodzi?- zapytała zdziwiona Magda! Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami a w między czasie kończyłyśmy śniadanie.
-No no!! Ktoś tu się zakochał!! - uiosła brew.
-Oszalałaś?! My się znamy zaledwie kilka dni! -odpierałam ataki przyjaciółki.
-Tłumacz się tłumacz... Ja i tak swoje wiem! - olała mnie.
-Dobra dobra! Lepiej się zbierajmy do pracy! -szturchnęłam ją, po czym podziękowałyśmy za śniadanie i udałyśmy się w stronę recepcji.
-Dzień dobry Sara!- wrzasnęłyśmy uśmiechnięte.
-O cześć dziewczyny! Dobrze że już jesteście! Muszę was o coś zapytać! - przerwała a my czekałyśmy o co może chodzić.- Coś często widuję was z tymi piłkarzami. Czy was coś łączy?
-Zaprzyjaźniliśmy się.
-Chcę was tylko poinformować że my nie ponosimy konsekwencji w razie jeśli którejś by się coś stało. Możecie robić co chcecie , to wasze życie , tylko na siebie uważajcie! To gwiazdy! Już nie jedną naiwną skrzywdzili. A teraz się przebierajcie i do pracy! -uśmiechnęła się do nas.
-Będziemy pamiętać!-odpowiedziałśmy udając się do szatni dla personelu. Tym razem nas rozdzielili. Ja byłam na recepcji a Megi sprawdzała czy wszystkie pokoje są gotowe na przyjęcie gośści. Czy jest czysto , czy wszystko działa i takie tam... Dzień mi się strasznie dłużył! Nie mogłam się już doczekać spotknia z Marco. Widzieliśmy się kilka razy w ciągu dnia , kiedy gdzieś wychodzili ale to nie to samo. W końcu zegar wybił 19:00 i moja zmiana dobiegł końca. Jest! Nareszcie!! Popędziłam jak poparzona do pokoju. Wyjęłam z szafy wszystko co potrzebne i udałam się pod prysznic. Po 20 minutach ,kiedy już suszyłam włosy, do pokoju weszła Megi. No bo kto inny.
-Madziu słoneczko ty moje podasz mi tą bieliznę co leży na łóżku bo zapomniałam zabrać ze sobą? - błagalnym głosem zawołałam.
- Dobrze kochanie! Już podaję! - usłyszałam głos.
-Marco? Oszalałeś nie wchodz! Jestem nie ubrana!-zaczełam krzyczeć ale mimo to drzwi się otworzyły.Zobaczyłam rękę , a w niej moja bielizna.
-Marco ty idioto!- wybuchnęłam śmiechem.
-Idioto? A przed chwilą było słoneczko ty moje! - śmiał się.
-Głupek!- krzyknęłam zapinając stanik.
-Może potrzebujesz pomocy?-usłyszałam chwilę później.
-Dzięki poradzę sobie! A mógłbyś mi podać jeszcze te ciuchy? -prosiłam.
-Sorry ale tak wygodnie mi się tu leze że mi się nie chce.-bajerował mnie.
-Kochanie ty moje jedyne no proszę Cię!!- śmiałam się.
-Przykro mi i tak Ci nie wierze!- był nie ugięty.
-Ooooo ty! To nie patrz bo jestem w ręczniku!- wychyliłam głowę zza drzwi.
-W ręczniku mówisz?- uniusł brew znacząco.
-I w bieliźnie! No już zasłaniaj oczy!- śmiałam się.
-Nie patrz!
-Już?
- Nie!!
-Patrze!
-Nie!
-Za późno!
-Głupek- wystawiłam mu język.
-Ooooo.... Teraz to zobaczysz!- zerwał się z łóżka i ruszył w pogoń za mną. Oczywiście nie miałam szans.
-Mam Cię! I teraz zobaczysz! - śmiejąc się położył mnie na ziemi i zaczoł łaskotać.
-Nie!! Marco! Proszę cię! Już wystarczy! - jąkałam przez śmiech.
-A co ja z tego będę miał? -droczył się.
-To że Cię nie zabiję! - wierzgałam się.
-Oj no dobra już Cię puszczam.- powiedział i położył się obok mnie.
-Masz szczęście! -odopiwiedziałam i przekręciłam głowę w jego stronę. Nasze twarze dzieliły centymetry. Marco spojrzał w moje oczy i ...........
Witam wszystkich którzy wgl to czytają!!!
Dziękuję za nominację i za komentarze kochani!! ;D <3
Oddaję kolejny pod waszą ocenę... Co prawda średnio mi się podoba ale trudno...;D
CZYTASZ- KOMENTUJ!!!
A tu macie jednego z najbardziej podziwianych przezemnie ludzi w tym kraju!!! ;D
Kuba!!! <3
Oooo jaki Marco *.* Kocham to <333
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta;3
Pozdrawiam ;*
Taki świetny blog a ja dopiero na niego trafiłam.!
OdpowiedzUsuńRozdział cudo *__*
A Marco.. :**
Kurde masz talent :)
Zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com i przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com mile widziane komentazre :D
Pozdrawiam :**
super rozdział :3
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny *.*
wenyy <3