środa, 4 września 2013

12.Przepraszam że przerywam ale to bardzo ważne !

#Ola

  Czy znacie to uczucie, kiedy czujesz, że twoje serce jest rozbite na kilkanaście kawałków. Każdy innej wielkości. Każdy wyjątkowy. Każdy poświęcony czemu innemu. Te mniejsze , miejscom które polubiłam,dalszym znajomym. Te średnie wypełnia sentyment do domu rodzinnego ,dalszej rodziny i bliskich znajomych. Jednak pośród tej układanki najważniejsze są te trzy największe. Jednen wypełniony jest miłością do rodziców i rodzeństwa. Drugi należy do osoby która wie o mnie więcej niż ja sama- do Megi. Za to ten największy , najsilniejszy ,który jak dotąd był pusty, teraz należy do Marco. Jednak, kiedy z różnych powodów ,nie możesz okazać miłości, która przepełnia poszczególne elementy twojego serca, czujesz jak niszczy cię od środka. Tak jakby się mściła na Tobie że zepsułeś tę relacją. Im większy kawałek serca, tym większy ból. Znacie to?  Ja właśnie tak mam. Teraz, kiedy jestem w Dortmundzie, czuję to najbardziej. Znów opóściłam miejsce, które przecież tak lubiałam, tęsknie z rodziną. I ta myśl że jestem tak blisko Marco, a nie mogę z nim być... Dobijające.
   Kiedy doleciałyśmy do Dortmundu, na lotnisku czekał już na nas jeden z pracowników hotelu , w którym będziemy pracować.Zabrał nas na miejsce, tam dostałyśmy klucz do naszego pokoju. Rozpakowałyśmy się , odpoczełyśmy i stweirdziłyśmy że jesteśmy głodne więc udałyśmy się do restauracji hotelowej na kolacje.
-Co będziesz jesć Megi?
-Chyba omlet z pomidorem i bazylią a Ty?
-Oooo... To ja też chcę! -wyszczerzyłam się.
-No to ja pójde zamówić , przy okazji poznam się z tymi kelnerkami.
-Ok to idź sama bo ja nie mam sił.
-Za chwilę będę spowrotem!
-Spoko- odpowiedziałam i rozejżałam się po sali. Nie było zbyt dużo ludzi. Może dlatego że już dość późno... Niewiem. Zapatrzyłam się w wazon z kwiatami. I znów przypomniał mi się Marco! A dokładniej ta akcja, kiedy mnie przepraszał. Też przyniósł mi bukiet kwiatów. Były piękne. Tak jak każda chwila spędzona z nim. Może powinnam się z nim skontaktować? Dać nam szanse.... Nie , napewno już zapomniał. Nie jest zainteresowany. Muszę jak najszybciej o nim zapomnieć!
-Na co tak patrzysz? -zawołała entuzjastycznie Megi , trzymająca w dłoniach dwa talerze.
-Na nic poprostu się zamyśliłam! Oooo jedzenie!!!- zatarłam ręce.
-Znowu myślisz o Marco?- zmartwiła się.
-Nie myślałam o tym że muszę do rodziców zadzwonić bo się stęskniłam! - wymyśliłam na poczekaniu i udałam obojętną na słowo "Marco".
-No racja! Trzeba zadzwonić! Więc dzisiejszy wieczór stoi pod hasłem "podtrzymanie kontaktu z rodzinką"!
-Hahah... Racja! Ale to jak zjemy to pachnące omlety! -złapałam widelec i z apetytem wcinałam swój omlet. Razem z Megi wyglądałyśmy jak dziki z buszu, które przez tydzień nic nie jadły. Wcinałyśmy z prędkością światła.
 Po zjedzonym posiłku udałyśmy się do pokoju kierowniczki dowiedzieć się o pare szczegółów co do naszej pracy. Zaczynamy od jutra. Bedziemy na recepcjonistkami , sprzątaczkami i kelnerkami ,w zależności od tego jak dużo będzie do zrobienia i ile będzie ludzi na zmianie. Dla nas to żaden problem. I tak płacą lepiej niż w Polsce na stanowisku kierowniczym więc nie ma co narzekać.
Jutro będzie jakiś bankiet więc część zmiany spędzimy na recepcji ,a później będziemy obsługiwać na tym bankiecie. Jakiś klub czy stowarzyszenie wydaje przyjęcie bo jakiś tam sukces osiągneli. Nie zrozumiałyśmy dokładnie bo ta niemka zbyt szybko mówiła.
  Wróciłyśmy do pokoju i zaczeło się  obdzwanianie rodzinki i opowiadanie kilkanaście razy tego co się wydarzyło w ostatnich dniach. Oczywiście o Marco ani słowa! Później umyłyśmy się i padłyśmy jak trupy.
  Rano, kiedy obudził nas budzik , założyłyśmy czyste ubrania i zeszlyśmy na śniadanie. Standardowo musli z jogurtem a do togo kubek zielonej herbaty. Uwielbiamy to poprostu! Później dostałyśmy nowe uniformy i rozpoczełyśmy prace. Na początku kierowniczka oprowadziła nas po całym obiekcie. Później wróciłyśmy na parter ,gdzie przyjmowałyśmy gości hotelowych.
-Magda, Ola  jak wam idzie?- usłyszałyśmy głos kierowniczki.
-Chyba dobrze! Przynajmniej nam się tak wydaje. -odpowiedziała lekko przestraszona Megi.
-Rozmawiałam z Sarą , mówiła że jesteście profesjonalistkami ale nie myślałam że aż tak!
-Mamy to uznać za komplement?- zaśmiałam się.
-A jak inaczej! Dobra dziewczyny zostawcie to , zaraz siętym zajmę . Wy teraz pójdziecie obsługiwać na ten bankiet. Miałyście juz do czynienia z kelnerstwem prawda?
-Tak  od dwóch lat dorabiałyśmy sobie w weekendy na weselach jako kelnerki więc jesteśmy obcykane. - wytłumaczyałam.
-No to świetnie. Lećcie już bo za poł godziny się zaczną zchodzić.
-Dobrze. - odowiedziała Magda i udałyśmy się razem w stroną restauracji. Tam przywitałyśmy sie z dwiema barmankami , które mniej więćej nakreśmiły nam co mamy robić. Tak więc my będziemy musiały zająć się tym aby każdy gość dostał obiad , a później żeby brudnie tależe były pozbierane. Mamy również donosić drinki i inne zamówienia specjalne. Nie będzie źle. Tylko około 100 ludzi. To tak jak w Polsce małe wesele. Wszystko było już gotowe. Chwilę później zjechali się goście. Wszyscy praktycznie w tym samym czasie. W drzwiach się zrobił lekki korek. Poszłyśmy na kuchnie żeby poinformować że mogą już nakładać. Na sali wznosili za coś toast. Chwilę później zaczeła się bieganina  z tależami. Kiedy przechodziłam obok drzwi wejściowych nagle ktoś je otworzył. Stanełam jak wryta. Stali w nich Mario i Marco. Ten drugi odrazu mnie zauważyl. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie. Moje serce zaczeło bić coraz szybciej, moja twarz się zarumieniła. W tym momencie dotarło do mnie że jeżeli zachwilę z tąd nie pójde to zaraz żuce mu się w ramiona. Tak więc szybko zmyłam się na kuchnie. Blondyn odprowadził mnie wzrokiem a po chwili zają miejsce obok przyjaciela.
-Eryk co to za przyjęcie?- zapytałam kucharza którego poznałam kilka godzin temu.
-Przed inauguracją nowego sezonu. Często takie u nas organizują z Borussi.
-Aha... - no to już wiem co tu robi Marco i Mario. Ale oni też wiedzą że tu jesteśmy. Może to i lepiej. Przecież nie będziemy przed nimi uciekać. Może teraz się nam jakoś ułoży. No nic! Lece z nastąpnymi tależami. Za każdym razem kiedy wchodziłam na sale widziałm jak przygląa mi się Marco. Olewałam to i robiłam swoje. Później musiałam przygotować nową zastawę na stołach. Wszyscy byli na parkiecie. Tylko kilka osób siedziało przy barze , w tym Marco. To co wydarzyło się później to był jeden wielki szok!


#Marco

   Nie miałem zabardzo ochoty na to aby iść na ten bankiet ale to mój obowiązek. Tak więc smętnie udałem się pod prysznic, który miał mnie orzeźwić. Poźniej założyłem mój ulubiony garnitur, ułożyłem włosy i zadzwoniłem po taxi. Pierwsze podjechaliśmy po Mario a później na ten cholerny bankiet.
-Jak zwykle spóźnieni!- uśmiechną się do mnie Gotze , kiedy wysiadaliśmy z pojazdu.
-Wejście smoka! Hahahah... Chyba się przyzwyczaili że zawsze ostatni jesteśmy!
 -Pewnie tak.-odpowiedział tuż przed drzwiami za którymi była sala bankietowa. Szybkim ruchem je otworzyłem. To co tam zauważyłem mnie zamórowało! Ola we własnej osobie! Stała 5 metrów ode mnie z tacą. Jak zwykle lekko rozczochrana. Poczułem nieokiełznane szczęście! Wiedziałem że teraz nie odpuszczę! O nie! Odeszła. Usiadłem i zaczołem obmyślać plan co zrobić by ją odzyskać. Mijały godziny a ja w dalszym ciągu nie zamieniłem z nią ani słowa. Postanowiłem wypić kilka drinków tak dla odwagi. Kiedy siedziałem przy barze i obserwowałem tańczące pary, wpadłem na genialny pomysł. Od razu przystąpiłem do realizacji. Wstałem , podeszłem do stołu i wyjąłem jedną różę z flakoniku. Wtedy szybkim krokiem udałem się na scene do orkiestry. Poprosiłem o mikrofon i przemówiłem:
- Przepraszam że przerywam ale to bardzo ważne. Chciałbym prosić abyście mnie wysłuchali. W moim życiu popełniłem wiele błędów. Teraz spróbuje jeden naprawić. Na tej sali jest kobieta ,która wywróciła mój świat do gory nogami! Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia! Zraniłem ją dwa razy ale mam ogromną nadzieję że mi wybaczy. Kiedy nie ma jej przy mnie, nie mogą się na niczym skupić, nie mam motywacji do działania, a moje serce cierpi. Ola proszę Cię wybacz mi! - wpatrywałem się w nią i gestem poprosilem żeby do mnie podeszła. Ona jednak zrobiła co innego...


#Ola

  Kiedy Marco to wszystko mówił,  zrobiło mi się gorąco, wręcz duszno. Miliony różnych myśli miałam w głowie. Do oczu zaczeły napływać mi łzy. Nie wytrzymałam i wybiegłam z sali.




Oddaje w wasze ręce kolejny rozdział!! Malo ciekawy ale jest! Przemowę Marco pisałam kilka razy aż w końcu się poddałam i zostawiłam taką. Zastanawiam się narazie czy dać im trochę się nacieszyć sobą czy może niech jeszcze cierpią bez siebie... ;D  A wy jak myślicie?
 Jeśli chcecie kolejny to 5 komentarzy musi być pod tym postem! ;D

5 KOMENTARZY - KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!!



Moje chłopaki prowadzą w tabeli!!! Oby tak dalej!! <3 <3 <3

5 komentarzy:

  1. Noo głupie jak mogla uciec z sali !!
    rozdział genialny

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział *-* w ogóle wszystko świetnie, cudnie ... ♥
    oni muszą być razem ;D
    pisz szybko kolejny ;***

    zapraszam do mnie na nowy ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. cudny rozdział ;) jestem za tym, aby na jeszcze troszkę ich zostawić samych xD Ale to tylko moje zdanie, a Ty zrobisz jak chcesz :p
    Czekam na następny :3
    Pozdrawiam, Wiktoria :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam zielonego pojęcia jakim cudem Twój komentarz zostały u mnie uznany jako spam i dopiero dzisiaj go odnalazłam ! I jak wiele przez to straciłam, ale na szczęście nadrobiłam u Ciebie wszystkie rozdziały i po prostu mega, mega, mega ! Kocham ! Zdecydowanie dodaję do obserwowanych i będę tu zaglądać, dlaczego czekam na nowego posta :D Oby Maro za nią pobiegł ! Ale w życiu bym się nie spodziewała, że zdecyduje się na taki odważny krok, musi mu na niej bardzo, ale to bardzo zależeć : ) Mam nadzieję, że wszystko mu wybaczy : D Nie mogę się doczekać nexta, pozdrawiam : * I zapraszam do mnie, jeszcze raz przepraszając, że tu nie zaglądałam, ale jak już pisałam nie wynikało to z mojej winy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oł! Ale się porobiło! :D Pozytywnie, bo jestem ciekawa ciągu dalszego :D Dawaj kolejny!!! :)

    OdpowiedzUsuń