niedziela, 22 września 2013

14.Kocham Cię! Wybacz mi że tak jest!

#Oczami Oli

Wzięłam głęboki oddech i pełna nadziei zapukałam do drzwi , które chwilę później się otworzyły, a moim oczom ukazała się.....Caroline! Tak! Ona! Poznała mnie. Szyderczo się uśmiechnęła.
-Zgubiłaś się czy coś? CZego tutaj szukasz? - odezwała się po chwili.
-Przyszłam do Marco. Muszę z nim porozmawiać.- zachowałam pozorny spokój ,a tak na prawdę to byłam zrozpaczona. Co ona tutaj robi? Wrócili do siebie? To nie możliwe!
-Marco nie ma. Poza tym nie jest już tobą zainteresowany. Nie łudź się! Co ty sobie myślałaś? Gwiazda futbolu i pokojówka? Śmieszna! Popatrz na siebie jak ty wyglądasz!
-Phh... Przynajmniej nie przypominam Helgi! Ej chyba ci się stek w kuchni przypala!-zirytowana jej odpowiedziałam. W niej się aż zagotowało! Momentalnie rzuciła  się na mnie ze szponami.
-Co ty wyprawiasz! Psychiczna jesteś!- broniłam się, ale zaczeła mnie ciągnąć za wlosy,a to było już za wiele! Wtedy niemiałam już żadnych oporów! Szarpałam ją za włosy,drapałam, i chyba nawet w geście obrony ugryzałam w ręke.
-Zostawisz Marco w spokoju czy mam ci oczy wydrapać ty wstrętna s*ko!?
-Nie zostawię przyjaciela z chorą psychicznie osobą! Lecz się!
-Caro co to za chałasy?-dobiegł głos z wnętrza domu. -Ola? Boże święty co wy wyprawiacie? Pojeba*o was? -rozdzielał nas.
-Boże Marco jak ty możesz być z nią po tym co Ci zrobiła? -rzuciłam poprawiając sukienke i odbiegłam.
-Ola! Ola, zaczekaj! -słyszałam głos chłopaka, ale nie obchodziło mnie to. Miałam ohtę uciec jak najdalej z tamtąd! Zapomnieć o blondynie! W oczach miałam łzy. Ciekły ciurkiem po mojej twarzy.
Po chwili dobiegłam do parku. Nie wiele myśląc usiadłam na jednej z ławeczek. Wtedy dopiero zauważyłam że moja ręka była dość mocno podrapana przez tamtą zdzirę! Kilka ran i krew. Głowa mnie bolała od szarpania. Ogólnie czułam się strasznie!

#Oczami Marco
  Wstałem dzisiaj dość wcześnie. Postanowiłem pójść pobiegać. Po około godzinnym rozruchu wrócilem i odrazu udałem się pod prysznic. Kiedy ciepły strumień wody relaksował moje ciało,usłyszałem jakies krzyki dobiegające z dołu. Szybko zakręciłem kran, ubrałem się i zbiegłem na dół. To co tam zastałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ola leżąca tuż przed wejściem do domu a na niej siedząca Carolin ,która szarpała jej włosy tak, że ta miała łzy w oczach.
-Ola? Boże święty co wy wyprawiacie? Pojeba*o was? - wykrzyczałem co poskutkowało tym że moja ex zostawiła w spokoju Olkę.Co to miało być? Skąd one się tutaj razem wgl wzięły? Wtedy przypomniało mi się że Caro miała dziś rano zabrać swje rzeczy z mojego domu. Krzyczałem za Olą, ale nie zwracała na to uwagi. Szybko wróciłem do domu ząłożyłem buty i pobiegłem za nią. Niestety już jej nie widziałem. Zrezygnowany postanowiłem usiąść na ławce w parku i przemyśleć to co się wydarzyło. Szedlem alejką w poszukiwaniu wolnej ławki. Usłyszałem głośny szloch. Coś we mnie drgneło. Rozglądnąłem się w około. Ujżałemm skuloną na ławce Olę. Była w opłakanym stanie.Krew spływała po jej ręce. Poczułem że moje oczy stają się wilgotne. Nie wiele myśląc usiadłem bez słowa na ławce.
-Przepraszam. - wydusiłem przez łzy. Ola się przestraszyłaii podniosła głowę. Kiedy zobaczyłem jej twarz wybuchnęłem strasznym szlochem. Była cała podrapana. Miała czerwone od płaczu oczy , a krew z ran spływała  wzdłuż jej skroni i nosa.
-Czego odemnie chcesz?- zapytała cicho.
-Nie jestem z nią. Ona była tylko po swoje rzeczy.
-Skończ już proszę! Już się dość przez ciebie opłakałam! Wolałabym cię nigdy nie poznać! -dławiła się łzami. Jej słowa bardzo mocno mnie zabolały. Nawet zdrada Caro nie była tak bolesna jak jej slowa.
-Pozwól mi ostatni raz sobie pomóc! Musi zobaczyć Cię lekarz. Później jeśli naprawdę będziesz tego chciała zniknę z twojego życia.
-Nic mi nie jest zostaw mnie proszę! Nie utrudniaj mi tego co już i tak jest dla mnie najtrudniejszą decyzją w moim życiu! Myślisz że ja nie mam uczuć? Marco, myślisz że jak ktoś kogo kocham najbardziej na świecie , rani mnie raz po raz, to mnie to nie rusza? Tyle wylanych łez, tyle nieprzespanych nocy... Myślisz że mi było łatwo? I napewno jeszcze przez długi czas łatwo nie będzie! -szeptała.
-Wiem! Wiem ja to wszystko zepsułem! Zniszczyłem coś, co było dla mnie najważniejsze! Miłość do Ciebie! I nigdy sobie tego nie wybaczę! Proszę Cię chodź ze mną do tego pieprzonego lekarza, bo jeśli ci się coś stanie to mnie wyrzuty sumienia całkeim zjedzą...
-Ale później raz na zawsze znikniesz z mojego życia!-wrzsnęła. Bez słowa wyszliśmy z parku, złapałem taxówkę i podjechaliśmy do szpitala. Oboje ciągle płakaliśmy, ale żadne z nas nie chciało tego ujawnić. Po chwili byliśmy już na miejscu. Zaprowadziłem ją pod izbę przyjęć. Ola weszła do środka a ja usiadłem w poczekalni. Czytałem jakieś ulotki leżące na stoliku. Postanowiłem na jednej z nich napisać list do Oli.

# Oczami Oli.
 Ryczałam tak głośno że nie zorientowałam się nawet kiedy obok mnie usiadł Marco. Próbował się tłumaczyć. Ale dla mnie to było już za dużo.W emocjach zaczęliśmy sobie nawzajem wyrzucać wszystkie krzywdy. Powiedziałam coś czego chwilę później mocno pożałowałam " Wolałabym cię nigdy nie poznać!" Te słowa zraniły go do tego stopnia że wybuchną niepochamowanym płaczem. Pierwszy raz widziałam płaczącego mężczyznę. W dodatku z mojej winy. Kochałam go strasznie! Nie chciałam żeby odchodził! Chciałam go mieć przy sobie jak najdużej. Ale wiedziałam że tak będzie dla nas lepiej. To była zbyt toksyczna znajomość.  Oboje zbyt dużo się wycierpieliśmy! T o nie mam sensu.
 Zgodziłam się pójść do lekarza , ale dodałam "Ale później raz na zawsze znikniesz z mojego życia! " Tak naprawdę, w środku moje serce krzyczało " Nie zostawiaj mnie! Ja cię potrzebuję jak tleny! Bez ciebie  cześć mnie umiera! Niepotrafię , niechcę żyć bez Ciebie! "
W ciszy przedostaliśmy się pod szpital. Byłam w kompletnej rozsypce. Weszłam na izbę przyjęć. Opowiedziałam mniej więcej co się wydarzyło. Opatrzyli mi rany podali jakieś leki, przypisali recepte. Jedna rana wymagała załorzenia szwów. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu, ale z drugiej strony wiedziałam że wtedy już nigdy nie spotkam Marco, blondyna ,który zawładną moim sercem ,myślami  i całym moim maleńkim światem.  Podziękowałam i wyszłam z gabinetu, chłopak poderwał się z krzesła. Chciał mnie chyba przytulić, ale mu na to nie pozwoliłam, choć o niczym bardziej nie marzyłam. Nie zważając na nic szłam spowrotem do parku. To niedaleko od  szpitala. Marco ciągle szedł tuż obok mnie. Nie ułatwiał mi sprawy. Kiedy byliśmy już w parku usidłam na ławce z podkulonymi nogami i wkońcu wykrztusiłam z siebie.
-Pamiętasz na co się umawialiśmy?
-Pamiętem ale...
-Uszanuj moja decyzję! To koniec! -przerwałam mu ,a w moich oczach znów pojawiły się łzy.  Wstałam z nerwów. Blondyn również. Przytulił mnie. Przytulił mnie ostani raz! Czułam jego bijące serce! Szybki oddech spowodowany płaczem. Cały świat przestał mnie obchodzić. Chciałam tak trwać do końca swojego życia! Po chwili podniosłam głowę sygnalizujęc że czas już iść. Spojżałam w jego oczy. Może też po raz ostatni. Były pełne niepokoju, tęsknoty, żalu, smutku. Otarłam łzy na jego policzku. Jednak sama również zaczełam mocniej płakać.
-Marco! Bądź szczęśliwy! Mam nadzieję że spotkasz dziewczynę która doceni to jakim niesamowitym jesteś człowiekiem!
-Już raz taką spotkałem! Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym to naprawić! -wyszeptał.
Jego dłonie po raz ostatni powędrowały na moje policzki. Jego wilgotna od łez twarz zbliżyła się do mojej. Nasze usta się zbliżyły. Utoneliśmy w namiętnym pocałunku, wiedząc że moze to być nasz ostatni pocałunek, a za chwilę każdy rozpocznie nowe życie. Życie bez ukocanej osoby u boku!
-Żegnaj Marco! -szepnełam i odeszłam. Szłam przed siebie i patrząc w tył. W wielkim szoku doszłam do mojego tymczasowego lokum. Usiadłam na łóżku i chyba poraz setny już dziś rozpłakałam się. Sięgnęłam do torebki po chusteczki. Nie mogłam ich znaleść więc cała zawartość mojej małej koperówki wylądowała na łóżku. Znalazłam je i pojedyńczo znów wkładałam wszysto do torebki. Portfel, kosmetyczka, lusterko, dokumenty, karta hotelowa i świstek jakiegoś papieru, który zwrócił moją szczególną uwagę, rozwinęłam go. Z jednej strony jaka ulotka a z drugiej? List, list od Marco. Zaczełam czytać.


Kochan Olu!
 Czytasz to pewnie w momencie ,kiedy już raz na zawsze nasze drogi sie rozeszły. Chcę ci tylko powiedzieć, że dzięki Tobie wiem jak wygląda szczęście! Wiem co to znaczy miłość od pierwszego wejrzenia, wiem co to prawdziwa milość! Dziękuję ci za to! Wierze w to że prawdziwa miłość istnieje i kiedyś znów  nasze drogi się zejdą. Kiedy serca staną się naszymi drogowskazami , wtedy się spotkamy. Chcialbym być tam gdzie ty. Widzieć to co ty. Kochać to co ty.                                                                                                               Kocham cię.
                                                                                       Wybacz mi Boże, że tak jest.
                                                                                        Forever your Marco!





Witajcie !!!!!!! Dodaję kolejny!! Miał byc romantyczny a jest.... No właśnie jak się podoba!?? :D  Piszcię komentarze! Powoli będę kończyć tego bloga!! Pozdrawiam! ;D

 7 KOMENTARZY= NASTĘPNY ROZDZIAŁ !!!!!!!!!!!!!

niedziela, 8 września 2013

13.Muszę go przeprosić za moje zachowanie !

#Ola

  Kiedy Marco to wszystko mówił,  zrobiło mi się gorąco, wręcz duszno. Miliony różnych myśli miałam w głowie. Do oczu zaczeły napływać mi łzy. Nie wytrzymałam i wybiegłam z sali. Jak on mógł? Wszyscy się na mnie patrzyli jak na idiotkę jakąś! Czułam na sobie dziesiątki nieprzychylnych spojżeń na raz! To było coś strasznego! Ale przecież ja nic złego nie zrobiłam! To on mnie potraktował jak zabawkę! Z użalania się nad sobą wyrwał mnie czyjś dotyk na ramieniu. Gwałtownym ruchem obróciłam się  o 180 stopni , a moim oczom ukazał się Mario.
-Przestraszyłem Cię?-uśmiechną się.
-Może troszkę. -odparłam zupełnie obojętnie.
-Co Wy tutaj robicie?- rozentuzjazmował się.
-Pracujemy! Nie widać?
-No tak ale jak to? Przecież jeszcze pare dni temu byłyście tam!
-Ale przenieśli nas tutaj! I mam nadzieję że nie maczaliście w tym palców!- skłamałam.
-Coś ty! Cieszę się że Cie widze.- przytulił mnie.
-Mario nie zapędzaj się!- lekko się uśmiechnęłam, jednak mimo wszystko odwzajemniłam gest. Mało tego! Gdzieś w głębi, również się cieszyłam że ich spotkałam! W końcu wiedzą że tu jesteśmy! Może teraz nam coś wyjdzie...
-Ałć! Twój wisiorek się o mnie zachaczył. - zaśmiał się kiedy chciałam wyswobodzić się z jego uścisku.
-Oj już odczepiam! -szybciutko starałam się go odhaczyć. -Gotowe!
-A już miałem nadzieję że tak chwilę postoimy!- spojżał na mnie zalotnie.
-Mario! -zgromiłam go wzrokiem.
-Oj dobra żartuję! Hmmm... Ola a czy to nie jest przypadkiem wisiorek od Marco?
-W zasadzie to nie...- spuściłam głowę w dół.- Znalazłam go chwilę po waszym wyjeździe.Wiedziałam że to breloczek ,który był przy portfelu Marco.
-Jakie to wszystko jest dziwne! Ty go kochasz, on cię kocha i nie jesteście razem.
-Przestań! Jemu na mnie nie zależy! Pijany jest!-zezłościłam się.
-Dziewczyno! On cię kocha bardziej niż można to sobie wyobrazić! Jak wracaliśmy z Hiszpanii to normalnie płakał! Udawałem że nie widzę ale no ... Jemu zależy na Tobie bardziej niż na piłce nożnej!! Jesteś pierwszą i zapewne ostatnią osobą która jest ważniejsza od kariery! Jak Boga kocham, w życiu go nie widziałem bardziej cierpiącego niż teraz!
-Przestań! A nie pomyślałeś że może ja go nie kocham!?-podniosłam głos, jednocześnie powstrzymując się od płaczu.
-Jasne! I dlatego nosisz jego wisiorek... -powiedział sarkastycznie.- Myślisz że nikt nie widzi jak ty na niego patrzysz? Zastanawia mnie tylko po co to wszystko! Nie wiem czy ty się boisz, że jak sławny to cię za chwilę zdradzi? Gdybym to o mnie chodziło, to może i tak by się stało, ale Marco? On jest zupełnie inny! Zastanów się dobrze żebyś później nie żałowała, bo mogłoby coś z tego być. Coś naprawde bardzo fajnego!- podsumował i odszedł. Ja chwilę później wróciłam do pracy. Zaledwie 15 minut później goście zaczęli się rozchodzić. A mnie w dalszym ciągu zastanawiało to co powiedział mi przyjaciel. Może ma racje! Może ja sobie tylko wmawiam że on mnie krzywdzi... Może powinnam z nim porozmawiać? Potrzebuję porady Megi. No nic teraz trzeba pracować.
   Kiedy sala była już posprzątana, udałyśmy się do pokoi.
-Musimy pogadać!-powiedziała dość poważnie Magda.
-Wiem!Tylko najpierw szybki prysznic!
-Zgoda! Ja pierwsza!-odpowiedziała i udała się do łazienki. Chwilę później już ja okupywałam nasz prysznic.

-No to słucham cię!- powiedziałam zamykając drzwi od łazienki.
-Siadaj! Muszę ci przmówić do rozsądku.- lekko się uśmiechnęła a ja wykonałam polecenie.
-Ty też?-zapytałam retorycznie.
-Ola! Co Ty do jasnej cholery wyprawiasz?!  Chłopak wyznaje ci miłość ,przy kolegach, współpracownikach, trenerze, dziennikarzach a ty tak poprostu zwiewasz? Oszalałaś? Co innego gdyby ci nie zależało... Ale ty go kochasz tak samo jak on Ciebie! Jak wybiegłaś z sali to się omal nie popłakał. Wyglądał jakby mu ktoś w pysk strzelił! Kompletnie się załamał! Chcesz odpuścić miłość twojego życia ,przez jakieś głupie, dziecinne foch? Oooo nie! Nie pozwolę ci na to!
-Masz rację! -wyszeptałam.
-Co? Już tak szybko?- nie ukrywała zdziwienia Megi.- Myślałam że mi się będziesz sprzeciwiać!
-Co ty! To wszystko racja!  Muszę go przeprosić za moje zachowanie. Podaj mi telefon. Mam plan!
-Jaki?
-Zobaczysz!- odpowiedziałam i wyszukałam kontakt i włąćzyłam tryb głośnomówiący.-Halo!
-Ola? No hej co tam?
-Mario jest tam może gdzieś Marco?- zapytałam.
-Nie, ja w domu jestem, a on u siebie a co? Coś się stało?- zdezorientował się.
-Mam prośbę! Możesz mi dać jego adres? Muszę z nim pogadać!
-No pewnie wyślę ci smsem za chwilę! Czyżby miało być lepiej?
- Mam nadzieję! Tylko proszę cie nie mów mu nic, ok?
-Spoko! No to powodzenia!
-Nie dziękuję! Pa!
-Pa!-usłyszałam głos bruneta i się rozłączyłam.
-Hmmmm...Dalej nie rozumię... -rozmyślała Magda.
-Jutro rano , pojadę do niego porozmawiać i przeprosić. Oddam mu też to! -wskazałam na mój dekold.
-Czyli ty chcesz mu dać szanse?- w jej oczach pojawiły się iskierki nadzieji.
-Tak!- uśmiechnęłam się.
-Moja kochana!!!-uścisnęłyśmy się.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, po czym stwierdziłayśmy że należy iść spać.
  Przyjemne,ciepłe,letnie promienie rozświetlały nasz pokój. Obudziłyśmy się w dość dobrych humorach. Psuł je tylko lekki strach przed spotkaniem z Marco. Ale starałam się nie myśleć. Poranny prysznic i śniadanie czkające w pokoju poprawiały mi nastrój.Suszyłam włosy, kiedy magda wparowała do łazienki.
-Patrz co znalazłam.Ta sukienka była w twojej szafie ! Dlaczego ja o niej nic nie wiedziałam?- udawała złą.
-Kupiłam ją przed samym wyjazdem do Hiszpanii . Tak jakoś wyszło.-próbowałam się usprawiedliwić.
-Dobra zakładaj! Padnie jak cie zobaczy!
-Już już! Sekunda!
-Dobra jak będziesz gotowa to wyjdz!
-Spoko!

-I jak?- zapytałam.
-Oo mój bo....- usiadła na łóżku.
-Aż tak źle?
-Kobieto! Jak on się tam na ciebie nie rzuci to albo gej albo cie tak kocha że nie myśli o swoich potrzebach i najważniejsze dla niego jest twoje dobro! No i ty!
-Może być?- upewniałam się.
-Tak!! Taxi już czeka!! Daj znać jak poszło! Trzymam kciuki!- pożegnała mnie przyjaciółka.
Idąc przez hotel czułam na sobie spojżenia przechodzących obok osób. Nie powiem,przyjemne uczucie! Wsiadłam do samochodu i podałam kierowcy adres. Zamieniłam z nim kilka zdań w między czasie. Podróż nie trwała zbyt długo. Może dlatego że nie było jeszcze korków na mieście. Zapłaciłam przemiłemu taksówkarzowi i rozglądnęłam się po okolicy. Było zaledwie kilka domów. Cisza, spokój, zieleń. Pięknie! Zobaczyłam dom z numerem takim jak był w adresie. To zapewne dom Marco. Wzięłam głęboki oddech i pełna nadziei zapukałam do drzwi , które chwilę później się otworzyły, a moim oczom ukazała się.....Caroline!



Witajcie Kochani!! Zgodnie z obietnicą dodaję!! Długo się zastanawiałam czy napisać kogo zobaczyła za drzwiami ale ostatecznie doszłam do wniosku że nie zrobię wam tego! Tak więc Caroline powraca!!! I jeszcze namiesza!! Dziwny trochę ten rozdział ale.....
Dziękuję za komentarze, które naprawdę bardzo motywują!!

5 KOMENTARZY- KOLEJNY RZDZIAŁ!!!!!!!!!!!

PS. We wtorek Piszczu u Kuby Wojewódzkiego!!!!!!!:D:D:D:D <3 Moje serce skacze z radości a dusza goreje!!!;D Czy jakoś tak!   Pozdrawiam!! ;D

sobota, 7 września 2013

Nowy blog!!!!!

Witajcie Kochani!!!
 Postanowiłam założyć drugiego bloga!! Będzie on również o piłce nożnej. Nie będzie to jednak opowiadanie. Będe pisać artykuły. Będzie to raczej blog przeznaczony dla dziewczyn. Postanowiłam go założyć gdyż często spotykam się z taką opinią że piłka nożna jest sportem tylko dla mężczyzn, a kobiety nawet nie wiedzą co to spalony. Każdy artykuł będzie na temat czegoś innego. np. poruszenie tematu krytyki pod kierunkiem Roberta Lewandowskiego za słabą grę w reprezentacji i tak dalej... Mam nadzieję że się wam spodoba..;D Pierwsze posty już niedługo!! Pozdrawiam!!

http://z-perspektywy-dziewczyny.blogspot.com/      <-----------  Zapraszam!!


środa, 4 września 2013

12.Przepraszam że przerywam ale to bardzo ważne !

#Ola

  Czy znacie to uczucie, kiedy czujesz, że twoje serce jest rozbite na kilkanaście kawałków. Każdy innej wielkości. Każdy wyjątkowy. Każdy poświęcony czemu innemu. Te mniejsze , miejscom które polubiłam,dalszym znajomym. Te średnie wypełnia sentyment do domu rodzinnego ,dalszej rodziny i bliskich znajomych. Jednak pośród tej układanki najważniejsze są te trzy największe. Jednen wypełniony jest miłością do rodziców i rodzeństwa. Drugi należy do osoby która wie o mnie więcej niż ja sama- do Megi. Za to ten największy , najsilniejszy ,który jak dotąd był pusty, teraz należy do Marco. Jednak, kiedy z różnych powodów ,nie możesz okazać miłości, która przepełnia poszczególne elementy twojego serca, czujesz jak niszczy cię od środka. Tak jakby się mściła na Tobie że zepsułeś tę relacją. Im większy kawałek serca, tym większy ból. Znacie to?  Ja właśnie tak mam. Teraz, kiedy jestem w Dortmundzie, czuję to najbardziej. Znów opóściłam miejsce, które przecież tak lubiałam, tęsknie z rodziną. I ta myśl że jestem tak blisko Marco, a nie mogę z nim być... Dobijające.
   Kiedy doleciałyśmy do Dortmundu, na lotnisku czekał już na nas jeden z pracowników hotelu , w którym będziemy pracować.Zabrał nas na miejsce, tam dostałyśmy klucz do naszego pokoju. Rozpakowałyśmy się , odpoczełyśmy i stweirdziłyśmy że jesteśmy głodne więc udałyśmy się do restauracji hotelowej na kolacje.
-Co będziesz jesć Megi?
-Chyba omlet z pomidorem i bazylią a Ty?
-Oooo... To ja też chcę! -wyszczerzyłam się.
-No to ja pójde zamówić , przy okazji poznam się z tymi kelnerkami.
-Ok to idź sama bo ja nie mam sił.
-Za chwilę będę spowrotem!
-Spoko- odpowiedziałam i rozejżałam się po sali. Nie było zbyt dużo ludzi. Może dlatego że już dość późno... Niewiem. Zapatrzyłam się w wazon z kwiatami. I znów przypomniał mi się Marco! A dokładniej ta akcja, kiedy mnie przepraszał. Też przyniósł mi bukiet kwiatów. Były piękne. Tak jak każda chwila spędzona z nim. Może powinnam się z nim skontaktować? Dać nam szanse.... Nie , napewno już zapomniał. Nie jest zainteresowany. Muszę jak najszybciej o nim zapomnieć!
-Na co tak patrzysz? -zawołała entuzjastycznie Megi , trzymająca w dłoniach dwa talerze.
-Na nic poprostu się zamyśliłam! Oooo jedzenie!!!- zatarłam ręce.
-Znowu myślisz o Marco?- zmartwiła się.
-Nie myślałam o tym że muszę do rodziców zadzwonić bo się stęskniłam! - wymyśliłam na poczekaniu i udałam obojętną na słowo "Marco".
-No racja! Trzeba zadzwonić! Więc dzisiejszy wieczór stoi pod hasłem "podtrzymanie kontaktu z rodzinką"!
-Hahah... Racja! Ale to jak zjemy to pachnące omlety! -złapałam widelec i z apetytem wcinałam swój omlet. Razem z Megi wyglądałyśmy jak dziki z buszu, które przez tydzień nic nie jadły. Wcinałyśmy z prędkością światła.
 Po zjedzonym posiłku udałyśmy się do pokoju kierowniczki dowiedzieć się o pare szczegółów co do naszej pracy. Zaczynamy od jutra. Bedziemy na recepcjonistkami , sprzątaczkami i kelnerkami ,w zależności od tego jak dużo będzie do zrobienia i ile będzie ludzi na zmianie. Dla nas to żaden problem. I tak płacą lepiej niż w Polsce na stanowisku kierowniczym więc nie ma co narzekać.
Jutro będzie jakiś bankiet więc część zmiany spędzimy na recepcji ,a później będziemy obsługiwać na tym bankiecie. Jakiś klub czy stowarzyszenie wydaje przyjęcie bo jakiś tam sukces osiągneli. Nie zrozumiałyśmy dokładnie bo ta niemka zbyt szybko mówiła.
  Wróciłyśmy do pokoju i zaczeło się  obdzwanianie rodzinki i opowiadanie kilkanaście razy tego co się wydarzyło w ostatnich dniach. Oczywiście o Marco ani słowa! Później umyłyśmy się i padłyśmy jak trupy.
  Rano, kiedy obudził nas budzik , założyłyśmy czyste ubrania i zeszlyśmy na śniadanie. Standardowo musli z jogurtem a do togo kubek zielonej herbaty. Uwielbiamy to poprostu! Później dostałyśmy nowe uniformy i rozpoczełyśmy prace. Na początku kierowniczka oprowadziła nas po całym obiekcie. Później wróciłyśmy na parter ,gdzie przyjmowałyśmy gości hotelowych.
-Magda, Ola  jak wam idzie?- usłyszałyśmy głos kierowniczki.
-Chyba dobrze! Przynajmniej nam się tak wydaje. -odpowiedziała lekko przestraszona Megi.
-Rozmawiałam z Sarą , mówiła że jesteście profesjonalistkami ale nie myślałam że aż tak!
-Mamy to uznać za komplement?- zaśmiałam się.
-A jak inaczej! Dobra dziewczyny zostawcie to , zaraz siętym zajmę . Wy teraz pójdziecie obsługiwać na ten bankiet. Miałyście juz do czynienia z kelnerstwem prawda?
-Tak  od dwóch lat dorabiałyśmy sobie w weekendy na weselach jako kelnerki więc jesteśmy obcykane. - wytłumaczyałam.
-No to świetnie. Lećcie już bo za poł godziny się zaczną zchodzić.
-Dobrze. - odowiedziała Magda i udałyśmy się razem w stroną restauracji. Tam przywitałyśmy sie z dwiema barmankami , które mniej więćej nakreśmiły nam co mamy robić. Tak więc my będziemy musiały zająć się tym aby każdy gość dostał obiad , a później żeby brudnie tależe były pozbierane. Mamy również donosić drinki i inne zamówienia specjalne. Nie będzie źle. Tylko około 100 ludzi. To tak jak w Polsce małe wesele. Wszystko było już gotowe. Chwilę później zjechali się goście. Wszyscy praktycznie w tym samym czasie. W drzwiach się zrobił lekki korek. Poszłyśmy na kuchnie żeby poinformować że mogą już nakładać. Na sali wznosili za coś toast. Chwilę później zaczeła się bieganina  z tależami. Kiedy przechodziłam obok drzwi wejściowych nagle ktoś je otworzył. Stanełam jak wryta. Stali w nich Mario i Marco. Ten drugi odrazu mnie zauważyl. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie. Moje serce zaczeło bić coraz szybciej, moja twarz się zarumieniła. W tym momencie dotarło do mnie że jeżeli zachwilę z tąd nie pójde to zaraz żuce mu się w ramiona. Tak więc szybko zmyłam się na kuchnie. Blondyn odprowadził mnie wzrokiem a po chwili zają miejsce obok przyjaciela.
-Eryk co to za przyjęcie?- zapytałam kucharza którego poznałam kilka godzin temu.
-Przed inauguracją nowego sezonu. Często takie u nas organizują z Borussi.
-Aha... - no to już wiem co tu robi Marco i Mario. Ale oni też wiedzą że tu jesteśmy. Może to i lepiej. Przecież nie będziemy przed nimi uciekać. Może teraz się nam jakoś ułoży. No nic! Lece z nastąpnymi tależami. Za każdym razem kiedy wchodziłam na sale widziałm jak przygląa mi się Marco. Olewałam to i robiłam swoje. Później musiałam przygotować nową zastawę na stołach. Wszyscy byli na parkiecie. Tylko kilka osób siedziało przy barze , w tym Marco. To co wydarzyło się później to był jeden wielki szok!


#Marco

   Nie miałem zabardzo ochoty na to aby iść na ten bankiet ale to mój obowiązek. Tak więc smętnie udałem się pod prysznic, który miał mnie orzeźwić. Poźniej założyłem mój ulubiony garnitur, ułożyłem włosy i zadzwoniłem po taxi. Pierwsze podjechaliśmy po Mario a później na ten cholerny bankiet.
-Jak zwykle spóźnieni!- uśmiechną się do mnie Gotze , kiedy wysiadaliśmy z pojazdu.
-Wejście smoka! Hahahah... Chyba się przyzwyczaili że zawsze ostatni jesteśmy!
 -Pewnie tak.-odpowiedział tuż przed drzwiami za którymi była sala bankietowa. Szybkim ruchem je otworzyłem. To co tam zauważyłem mnie zamórowało! Ola we własnej osobie! Stała 5 metrów ode mnie z tacą. Jak zwykle lekko rozczochrana. Poczułem nieokiełznane szczęście! Wiedziałem że teraz nie odpuszczę! O nie! Odeszła. Usiadłem i zaczołem obmyślać plan co zrobić by ją odzyskać. Mijały godziny a ja w dalszym ciągu nie zamieniłem z nią ani słowa. Postanowiłem wypić kilka drinków tak dla odwagi. Kiedy siedziałem przy barze i obserwowałem tańczące pary, wpadłem na genialny pomysł. Od razu przystąpiłem do realizacji. Wstałem , podeszłem do stołu i wyjąłem jedną różę z flakoniku. Wtedy szybkim krokiem udałem się na scene do orkiestry. Poprosiłem o mikrofon i przemówiłem:
- Przepraszam że przerywam ale to bardzo ważne. Chciałbym prosić abyście mnie wysłuchali. W moim życiu popełniłem wiele błędów. Teraz spróbuje jeden naprawić. Na tej sali jest kobieta ,która wywróciła mój świat do gory nogami! Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia! Zraniłem ją dwa razy ale mam ogromną nadzieję że mi wybaczy. Kiedy nie ma jej przy mnie, nie mogą się na niczym skupić, nie mam motywacji do działania, a moje serce cierpi. Ola proszę Cię wybacz mi! - wpatrywałem się w nią i gestem poprosilem żeby do mnie podeszła. Ona jednak zrobiła co innego...


#Ola

  Kiedy Marco to wszystko mówił,  zrobiło mi się gorąco, wręcz duszno. Miliony różnych myśli miałam w głowie. Do oczu zaczeły napływać mi łzy. Nie wytrzymałam i wybiegłam z sali.




Oddaje w wasze ręce kolejny rozdział!! Malo ciekawy ale jest! Przemowę Marco pisałam kilka razy aż w końcu się poddałam i zostawiłam taką. Zastanawiam się narazie czy dać im trochę się nacieszyć sobą czy może niech jeszcze cierpią bez siebie... ;D  A wy jak myślicie?
 Jeśli chcecie kolejny to 5 komentarzy musi być pod tym postem! ;D

5 KOMENTARZY - KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!!



Moje chłopaki prowadzą w tabeli!!! Oby tak dalej!! <3 <3 <3